czwartek, 18 października 2012

trzy.



Podeszła bliżej budynku. A raczej pozostałości z niego. Usłyszała dźwięk policji i pogotowia.
-Justin!! -zaczęła się drzeć. -Juustin!!!! -krzyczała głośniej i jeszcze głośniej. -JUSTIN!!!!! -wrzasnęła jak najgłośniej potrafiła.
-No i czego się tak drzesz? -usłyszała za sobą i się odwróciła.
-Idioto głupi. -podeszła do niego i zaczęła go bić po klacie. -Debilu, co się nie odzywasz? Policja tu jedzie. A ty nigdy więcej tak nie rób, Bieber debilu ty.
-Nie spinaj się. -zaczął się śmiać. -A o policji to wiem dlatego spadamy stąd.
Pobiegli w stronę auta i wsiedli do niego. Jechali jak najszybciej ale też bezpiecznie. Auto schowali do garażu i wbiegli do domu zamykając się na 10 spustów.
Po krótkim milczeniu, Kelsey odważyła się zapytać o coś, co zawraca jej głowę odkąd wrócili.
-Co teraz będzie?
-W jakim sensie?
-No, bo ja byłam Ci potrzebna po to, żeby się zemścić. Zemściłeś się, budynek razem z nimi w środku został wysadzony więc dokonałeś celu. Więc nie jestem Ci już chyba potrzebna. Chcę po prostu wiedzieć, czy chcesz mnie teraz oddać?
Nie wiedział co odpowiedzieć. Tego nie przemyślał. Faktycznie, nie miał pojęcia co będzie dalej, ale szkoda mu się jej zrobiło. Nikomu nie życzy domu dziecka i nie chce by znowu przez to przechodziła.
-A ty chcesz wrócić? Czy wolisz zostać? -na pytanie odpowiedział pytaniem.
-To od Ciebie zależy.
-Ale ja pytam Cię o zdanie.
Teraz to ona nie wiedziała co powiedzieć. No chyba nie wykrzyknie mu w twarz ''Taak! Chcę zostać! Błagam nie oddawaj mnie, dom dziecka to koszmar!!'' Siedziała w milczeniu jeszcze przez chwilę. Zamyśliła się.
-No to postanowione. -powiedział nagle Justin, na co dziewczyna zerwała się z rozmyśleń.
-Czyli?
-Zostajesz.
W głębi duszy cieszy się jak dziecko. Na zewnątrz pokazała tylko delikatny uśmiech.
-Ok. -odpowiedziała, na co Justin lekko uśmiechnął się.

~

Siedziała w pokoju i zastanawiała się co teraz z nią będzie. Czy Justin zostawił ją z litości? Bo w końcu nie jest mu już potrzebna, potrzebował ją tylko do zemsty, która była wczoraj i poszła idealnie. Więc dlaczego zdecydował się pozwolić jej zostać? Może nie chce być samotny? Ale nie.... Ma przecież jeszcze te prawdziwe Beliebers, które dalej z nim zostały bez względu na to co robi. Albo to najzwyczajniej z litości, lub dobroci serca. Sama nie wie. Pogubiła się w tym wszystkim.

~

Niepewnie zapukał do drzwi. Gdy dziewczyna otworzyła i zobaczyła chłopaka od razu się uśmiechnęła.
-Justin! -krzyknęła radośnie.
-Cześć Selena, mogę wejść?
-Jasne, wchodź!
Weszli do środka. Dom był całkiem spory, przestronny i miał ładne barwy.
-Co Cię tu sprowadza? -spytała go nagle Selena. Justin tylko spojrzał w jej stronę.
-Chcę coś sprawdzić.
-Co takiego?
Justin nic nie odpowiedział tylko podszedł do dziewczyny i wpił się w jej wargi. Całował brutalnie, ale namiętnie. Selena mu uległa i odwzajemniła. Hm, kto by mu nie uległ? Po jakimś czasie Justin oddalił się od niej i gdy lekko podniósł wzrok, zauważył że Selena cały czas patrzy w jego oczy. Jak on przypadkiem spojrzał na nią, ta uśmiechnęła się.
-Muszę iść. -zarzucił Justin i wręcz wybiegł z domu, zostawiając Selenę niczego nieświadomą.
Wbiegł do domu i zobaczył Kelsey jak zwykle siedzącą na kanapie.
-Miałaś rację. -powiedział siadając obok niej. Dziewczyna popatrzyła na niego wzrokiem mówiącym ''mów dalej, bo jakoś nie bardzo kumam.'' -Miałaś rację z tym, że.. Kocham ją.
-Mówiłam. -uśmiechnęła się cwaniacko. -Jak do tego doszedłeś?
-Pocałowałem ją. Żeby sprawdzić czy cokolwiek będę czuł podczas pocałunku. Czy obojętność, czy coś więcej.
-I co? Coś więcej, nie?
-Ta...
-Mówiłam Ci że tak jest. Więc podsumujmy, teraz przekonałeś się o tym że ją kochasz. Ona przyleciała tu do Ciebie z Ameryki. A odwzajemniła?
-No tak.
-To ona też Cię kocha. Jestem już tego pewna. Więc skoro ją kochasz, to idź i coś z tym zrób, zanim wyjedzie i możesz już nie mieć szansy. Kto wie, może jutro ma samolot? A jak zrobisz co potrzeba, to może zostanie tu na dłużej.

Słowa Kelsey długo siedziały mu w głowie. Nie wiedział co ma robić. Zdecydowanie za dużo czasu poświęcił nad myśleniem o tym. Postanowił spytać o poradę Kelsey, czy powinien powiedzieć Selenie o tym co czuje? Czy nie? Zapukał do jej pokoju, ale nie usłyszał odpowiedzi więc wszedł do środka. Kelsey spała. Uśmiechnął się pod nosem, bo uroczo wyglądała. Podszedł po cichu do jej łóżka i zrobił jej zdjęcie jak śpi.
Nudził się. Nagle przypomniał sobie o takim czymś jak twitter. Nie był tam od lat. Wszedł tam pierwszy raz od dłuuugiego czasu. Mimo tego, że nie było go tam parę miesięcy to co chwila były jakieś nowe interactions. Co drugi tweet to było 'Kocham Cię' albo 'Proszę, wróć na twittera!' itp. Długo myślał nad tym czy napisać coś, czy nie. W końcu się przełamał i zaczął pisać.
''Przepraszam za to, że tyle mnie nie było. Przepraszam za to, jeśli was zraniłem. I jestem wdzięczny, że pomimo tych zmian w moim życiu, wy, moje Beliebers, dalej jesteście ze mną. Kocham was.'' i się wylogował.

~

Jeszcze zaspana udała się do salonu i spostrzegła Justina oglądającego telewizję.
-Witaj śpiochu. -odezwał się do niej.
Ona się tylko uśmiechnęła i usiadła obok niego.
-Coś Ci pokażę. -zaczął i wyjął telefon. Pokazał jej zdjęcie, które zrobił jak spała.
-co?! Skąd ty to masz?!
-Zrobiłem Ci jak spałaś. -śmiał się.
-Ooo ty! -próbowała mu zabrać telefon i usunąć zdjęcie, ale Justin zaczął uciekać.
Kelsey nie dawała za wygraną i w końcu go dorwała, ale telefonu nie udało się wyrwać.
-Idioto usuń to!! -zaczęła się drzeć.
-Spokojnie, to tylko zdjęcie.
-Nie kurwa! Tak się nie robi! Chcę mieć pokój na klucz, albo najlepiej żebyś mnie z powrotem oddał! Trochę prywatności!
-Kelsey, wyluzuj nic takiego się nie stało. -mówił spokojnym głosem, gdy ta się darła na cały dom.
-Jestem osobą, którą bardzo łatwo można wkurzyć! Masz to usunąć! -krzyknęła po czym wstała i udała się w stronę wyjścia do ogrodu.
Justin wstał, ogarnął się i poszedł za nią. Gdy wyszedł do ogrodu Kelsey siedziała na ławce i odpalała papierosa.
-Nie wiedziałem że palisz. -usiadł obok niej.
-Dużo rzeczy o mnie nie wiesz. -odparła obojętnie.
-Kelsey, przepraszam jeśli Cię to wkurzyło, ale co w tym takiego?
-Ty nie rozumiesz...
-To mi wytłumacz.
-Ehh.. Kiedyś... umówiłam się z kolegą, w którym byłam zakochana. Upił mnie i zaczął namawiać do seksu. Nie chciałam tego, ale nie miałam sił by stamtąd uciec. A on mnie tylko wykorzystał. Zabawił się ze mną i porobił mi zdjęcia nago potem je wszystkim rozesłał i nie tylko. Wrzucił je do internetu..
-Kelsey przykro mi.. ale przecież ja bym nigdzie tego zdjęcia bez Twojej zgody nie wstawił. A na pewno nie jestem jakimś zboczeńcem żeby robić dziewczynie nagie zdjęcia. Przepraszam.
-W porządku. -powiedziała wypuszczając dym z ust.

~

Próbowała sobie to zajście wyjaśnić, ale jej coś to nie wychodziło. Nie miała pojęcia co mogło być powodem zachowania Justina. Od tak, przychodzi do niej, nic nie mówi tylko zaczyna ją całować, a potem ucieka? Coś tu jest nie tak. Chciała pójść do niego dowiedzieć się o co chodzi, ale sama nie wiedziała czy to dobry pomysł. Posłuchała serce i poszła.
Niepewnie zapukała do drzwi, w których zobaczyła Kelsey. W pewnym momencie myślała, że pomyliła domy, ale gdy Kelsey krzyknęła ''Justin, to do Ciebie'' była już pewna.
Chłopak podszedł do drzwi i przywitał się z Seleną zwykłym ''cześć'' i zaprosił ją do środka. Usiedli na kanapie i 5 minut minęły w milczeniu.
-Ta... -w końcu zaczęła Selena. -to ta dziewczyna co Ci pomagała w tej Twojej zemście?
Justin tylko kiwnął głową.
-I co teraz z nią będzie? -ciągnęła dalej.
-Zostaje. Jest mi szkoda oddawać ją z powrotem bo wiem przez co przechodziła, a dla mnie nie jest żadnym problemem. -odpowiedział.
-aha.. -nie chciała żeby zapadła cisza więc postanowiła wyłożyć karty na stół. -Wiesz, przyszłam tu w sprawie... to znaczy, chciałabym coś wyjaśnić.
-Domyślam się.
-No chodzi o tą Twoją wizytę, i..
-Nie tłumacz się. Ja powinienem.
Spojrzała na niego wzrokiem mówiącym ''mów''.
-No więc po tym spotkaniu na cmentarzu, jakoś dziwnie się poczułem, powiedziałem o tym Kelsey i ona powiedziała, że ja chyba coś do Ciebie czuję...
Ciągnął dalej i opowiedział Selenie dosłownie wszystko.
-Dlatego tak zrobiłem. Chciałem sprawdzić czy to prawda.
-I co? To prawda?
Tego pytania się bał. Nie chciał go. Ale nie miał jak się wywinąć. Modlił się żeby albo zadzwonił mu telefon, ale żeby Kelsey przyszła, cokolwiek. Postaw się na niego miejscu, też nie byłoby Ci łatwo.
-Justin? -z jego rozmyśleń obudziła go Selena.
-Wiesz Sel.. nie jest mi łatwo odpowiedzieć Ci na to pytanie. Bo.. Będę z Tobą szczery. Tak to jest prawda, ale chcę się tego uczucia pozbyć i proszę żebyś mi tego nie utrudniała...
Takich słów się nie spodziewała. Myślała, że wszystko będzie pięknie. On sam nie wiedział co w niego wstąpiło, ale w ostatniej chwili zdał sobie sprawę, że to będzie najlepsze wyjście.
-Jutro rano wyjadę. Dziś mnie widzisz ostatni raz. -zaczęła Selena. -Chcę dla Ciebie jak najlepiej i chcę żebyś to wiedział. I będę szczera, chcę żebyś wiedział też, że Cię kocham. I tak prędko to się nie zmieni. I mam prośbę. Obiecuję, że już nigdy nie wejdę Ci w drogę, że to nasze ostanie spotkanie, ale... -przełknęła ślinę. -Chciałabym posmakować Twoich ust po raz ostatni..
Spojrzał w jej stronię i nie wiedział czy dobrze zrobi, zbliżając się, ale emocje były silniejsze.
Podszedł do niej i lekko musnął wargami, a z sekundy na sekundę pocałunki były coraz bardziej namiętne, wręcz brutalne.
-Żegnaj Justin. -powiedziała Selena z łzami w oczach i wyszła.
Jemu samemu zachciało się płakać. Ogarnęła go jakaś dziwna, nie do wyjaśnienia pustka....



***

jest trzeci :))
jakiś taki dłuższy mi się wydaje ;o nie ważne xd
zaczyna ciekawą książkę
barbara rosiek ''alkohol, prochy i ja'' 
a wgl mam nadzieję, że rozdział wam się podoba.
w weekend ciężko będzie mi cokolwiek dodać, bo mnie nie będzie. 
3majta się ;D 

piątek, 12 października 2012

2. ''Gdy się udaje parę, która ma się ku sobie to normalne że zaczyna się do siebie coś czuć na serio''




Przekroczyła tą bramę i spojrzała przed siebie. Wiedziała że go tam znajdzie. Siedział na ławce, zasłaniając twarz rękami. Zastanawiała się czy podejść, czy spasować. Mimo to powoli podeszła w jego stronę. Lekko rozchyliła usta, ale bała się cokolwiek powiedzieć. Bała się jego reakcji. Nie musiała nic mówić. Chłopak wstał z ławki i spojrzał w jej stronę. Był w szoku. Nie spodziewał się że jeszcze kiedykolwiek ją zobaczy. Wymusiła lekki uśmiech i z ledwością powiedziała.
-Cześć Justin.
Chłopak się jeszcze chwilę przyglądał jej zanim coś powiedział.
-Co ty tu robisz? -wreszcie odpowiedział.
-Chciałam się z Tobą spotkać.
-Po co?
-Bo się stęskniłam. -podeszła do chłopaka chcąc go przytulić. Ten, ku zdziwieniu nie miał żadnych oporów i sam ją objął a z jego oka popłynęła łza.
-Właśnie tego potrzebowałem. Żeby mnie ktoś przytulił. -powiedział odklejając się od niej. -A tak na serio to co ty tu robisz?
-Widzę jak cierpisz. I nie mogę uwierzyć w to, że porzuciłeś karierę muzyczną. Justin, co z Beliebers? Nie obchodzą Cię już??
-Jasne że obchodzą! Kocham moje Beliebers, ale to nie jest takie łatwe. Beliebers były i będą w moim życiu najważniejsze. A te prawdziwe zostaną ze mną niezależnie od tego kim jestem i czym się zajmuję.
-Rozumiem. Co tak właściwie planujesz?
Przez moment zastanowił się, czy jej o tym opowiedzieć. Przełamał się i opowiedział jej. Była w szoku, że Justin, ten Justin Bieber planuje coś takiego.
-Justin... Mogą Cię zamknąć.
-To zamkną. Ja dokonam tego celu choćby nie wiem co.
-Jak ty ich.. no jak ich zabijesz.. to wiesz że możesz dostać karę śmierci?
-Nie obchodzi mnie to. Bo ja chcę umrzeć. Chcę być obok niej, z nią. Ale najpierw chcę wykonać moją misję.
-Nie mów tak! -wrzasnęła a z jej oczu popłynęło kilka łez.
-Przepraszam. -przytulił dziewczynę i zaczął się kierować w stronę wyjścia. -Podwieźć Cię? Gdzie się zatrzymałaś?
-Obok zalewu.
-Ja podobnie. To ta sama droga. Wsiadaj. -powiedział otwierając jej drzwi od samochodu.
Jechali w milczeniu. Żadne z nich nie miało odwagi się pierwsze odezwać. W końcu dojechali na miejsce.
-Dzięki. -powiedziała wysiadając z auta. -Mam nadzieję że jeszcze się spotkamy.
-Ja też. Dziękuję, Selena. -odparł w jej kierunku i przytulił się do dziewczyny po czym wszedł do domu.

~

-Gdzie byłeś? -usłyszał w ust Kelsey wchodząc do domu.
-U Jasmine. -zarzucił obojętnie.
-Rozumiem... Justin.. to już dzisiaj.
-Wiem. -spojrzał w jej stronę i usiadł obok niej na kanapie. -Coś dziwnego, dzisiaj na cmentarzu spotkałem Selenę.
-Selenę Gomez?!
-Tak. Nie wiem skąd ona się tam wzięła ale jej towarzystwo jakoś mi pomogło. Jak mnie przytuliła na pocieszenie, zrobiło mi się ciepło na sercu i zacząłem płakać. Nie wiem dlaczego.
-Kochasz ją.
-Co? -odpowiedź Kelsey zdziwiła chłopaka.
-Kochasz ją. Zrobiło Ci się ciepło na sercu jak Cię przytuliła i zacząłeś płakać? Tęsknisz za waszym starym związkiem.
-Ale on nawet nie był prawdziwy...
-Co z tego? Gdy się udaje parę, która ma się ku sobie to normalne że zaczyna się do siebie coś czuć na serio. Mówisz tak, bo nie chcesz to siebie dopuścić tej myśli. Ale ty ją kochasz.
Zatkało go. Kompletnie nie wiedział co powiedzieć. Może rzeczywiście ją kocha? A może Kelsey się myli? On sam nie wie co czuje. Ma strasznie błędne uczucia. Ale nie co do Jasmine. Co do niej jest pewny, że kocha ją w 1000000% i kochać zawsze będzie. Chociaż słowa Kelsey mają sens.
Justin postanowił że musi się przekonać czy naprawdę ją kocha, czy to tylko jakieś złudzenie. Miał już w głowie pewien plan jak się tego dowiedzieć, czy rzeczywiście coś do niej czuje, czy nie, bo sam dokładnie nie wiedział. Ale nie wiedział czy ten plan pójdzie po jego myśli i co pomyśli sobie Selena.

~


-To tutaj. -powiedział zatrzymując auto przy opuszczonym budynku. To znaczy, prawie opuszczonym. Zaparkował jak najciszej tylko potrafił. Wyszli z samochodu i wyjęli z bagażnika torbę podróżną.
-Masz mój numer, prawda? -spytał patrząc w stronę Kelsey.
-Mam.
-To dobrze. Jak to poskładamy, to ty się schowasz gdzieś w krzaki a ja pójdę sprawdzić czy ktoś tam w ogóle jest. W razie jakby ktoś szedł, napisz mi sms to pobiegnę gdzieś się schować.
-Ok, ale Justin...
-Słucham?
-Wyjdź na czas.. Bo możesz nie przeżyć.
Nic nie odpowiedział tylko ruszył w stronę owego budynku a za nim Kelsey. Wyjęli z torby małe pudełeczko. Justin zaczął bawić się różnymi kabelkami a Kelsey ustawiła czas. 15 minut. Pewnie zastanawiacie się do czego? Oczywiście, do wybuchu bomby.
-Wejdę do środka, znajdę na to dobre miejsce i uruchomię. I w ciągu 10 minut powinienem wrócić. Ty zostań na czatach. -zarzucił w stronę Kelsey.
-Dobra. Uważaj na siebie. -powiedziała oddalając się. Nie usłyszała odpowiedzi.

Powoli uchylił drzwi i zdziwiony że są otwarte wszedł do środka. Chodził jak najciszej żeby go nikt nie usłyszał. Słyszał głosy. To dobrze, bo to znaczy że są. Postanowił, że położy bombę nad gaśnicą. Tak zrobił. Starannie ułożył ją na półce która była dość wysoko i jednoczenie z przyciskiem uruchomiania bomby, nacisnął stoper na zegarku odmierzający 15 minut. Zaczął kierować się w stronę wyjścia. Spojrzał na zegarek, zostało 12 minut do wybuchu bomby. 'Jest dobrze' pomyślał i gdy był coraz bliżej drzwi poczuł mocne uderzenie w głowę czymś twardym. Stracił na chwilę przytomność.
Po chwili ocknął się i podniósł. Stał nad nim ochroniarz budynku i nie wyglądał na zadowolonego. Spojrzał na zegarek. 5 minut.

Stała schowana w krzakach i nie wiedziała już co ze sobą zrobić. 'Powinien już wrócić.' 'Coś musiało się stać' powtarzała sobie i zastanawiała się, czy nie wejść do środka.

Ochroniarz rzucił się na niego z pięściami, ale Bieber nie chciał dać za wygraną. Podniósł cegłówkę, którą wcześniej został uderzony i tym razem to on uderzył tego ochroniarza. Gdy ten upadł spojrzał na zegarek który odliczał 40 sekund. Zaczął biec jak najszybciej tylko potrafił. Dobiegł do wyjścia i otworzył drzwi. Zobaczył Kelsey która gdy go zobaczyła aż odetchnęła z ulgą. Nie zdążył do niej dobiec, bo bomba wybuchła.


***

ohohohohoh mamy 2 rozdział.
Mam nadzieję że wam się podoba. Piszcie mi szczere opinie, to naprawdę dla mnie ważne.
Oprócz szczerych opinii tutaj, chciałabym was poprosić o szczere
opinie co do moich coverów.  
i dodany dzisiaj:
-> Justin Bieber - Boyfriend. <-
Liczę na szczere komentarze :) 
xox, Pauline

tt: @DaBieberauhl

sobota, 6 października 2012

1. ''Tam powinno być Jasmine Bieber''





Obudziła się i rozejrzała po pokoju. To nie to samo. Ten pokój był zadbany, taki ładny. Nie to co w domu dziecka. Szare ściany. I dzielenie pokoi z jakimiś szmatami. Dostała szansę. Co z tego że z Justinem Bieberem, którego nigdy nie lubiła ale musi z tego skorzystać. Ale wie, że nie będzie łatwo. W końcu wie po co tu jest. Justin potrzebuje jej pomocy w zemście. Jedyne o co ma żal, to to że zostawiła w domu dziecka siostrę, która zawsze była dla niej wsparciem.
Niechętnie podniosła się z łóżka i skierowała się w stronę szafy. Wyjęła z niej czerwone rurki i białą bokserkę. W łazience uczesała włosy i zrobiła lekki makijaż. Zeszła po cichu na dół. Justin już nie spał. Siedział przy stole jedząc kanapkę i pijąc kawę.
-Siadaj i jedz. -powiedział pokazując na talerz kanapek na środku stołu. Usiadła przy stole i sięgnęła po kanapkę. Czuła się dziwnie. Towarzystwo Justina Biebera? Taki bogaty i piękny dom? To wszystko było jak piękny sen.
-Zaraz muszę jechać coś załatwić. -powiedział sięgając do kieszeni. -Tu masz 250$. Moja przyjaciółka zaraz tu wpadnie i zabierze Cię do jakiejś galerii. Kupisz sobie co tam Ci potrzebne. -dodał wstając i kierując się w stronę wyjścia.
W tym samym momencie pod drzwiami stanęła Miley.
-O, już jest. To ja spadam, bawcie się dobrze. -zarzucił obojętnie wychodząc.

-Cześć. -powiedziała Miley podchodząc bliżej dziewczyny. -Jestem Miley. -podała rękę.
-Hej, ja Kelsey.
-No więc szykuj się Kelsey. Zabieram Cię do najlepszej galerii w LA!
Kelsey zarzuciła na siebie jakąś bluzę, ponieważ na podwórku nie było aż tak zimno.

Obeszły całą galerię i stwierdziły że już nie dają rady. Kelsey kupiła sobie trochę kosmetyków, 3 bokserki, 2 pary krótkich spodenek i 3 pary rurek i bejsbolówkę.

Gdy dotarły do domu Justin już był na miejscu.
-Dobrze że jesteście, Kelsey muszę z Tobą pogadać.
-To ja nie przeszkadzam. -powiedziała Miley i wyszła z domu.
-Co jest? -spytała dziewczyna.
-Za 2 dni mamy samolot na Hawaje. To tam wszystko się zdarzyło. Tam miał być ślub i tam zostaliśmy zaatakowani. Rozmawiałem z moim pewnym znajomym, załatwi nam prywatny samolot. Sam bym to zrobił ale byłem zajęty załatwianiem innych rzeczy.
-Ok. A na ile tam zostaniemy.
-Na ile będzie trzeba.
-Rozumiem że dopóki nie dopadniemy tych, których mamy dopaść?
-Dokładnie.
-A mogę wiedzieć co ty dokładnie chcesz im zrobić?
-Jak oni mi, tak ja im, odbiorę im tych których kochają.
-Jak ich znajdziesz?
-To już jest załatwione. Właśnie po to dzisiaj jechałem. -odparł i poszedł do swojego pokoju zostawiając Kelsey samą w kuchni. W końcu sama postanowiła udać się do pokoju.

*
-Justin... Obiecaj mi że nic Ci się nie stanie. Nie chcę żeby spotkało Cię to samo co mnie. I proszę Cię, odpuść. Stało się. Trudno. Nie jesteś typem mordercy. Będziesz miał ich na sumieniu. Nie chcę tego....
-Ale zrozum. Muszę się zemścić. Wiem że będę miał ich na sumieniu i nie jestem typem mordercy. I wiem też, że nie jak ich dorwę to inni będą chcieli dorwać mnie. Dlatego zrobię tak, żeby nie mieli już co dorwać.
-Co masz na myśli?! Justin nic nie kombinuj! Błagam. Koch.....
*

Zerwał się z łóżka piorunem. 'To był tylko sen' pomyślał.
Już zaczyna mieć wyrzuty sumienia. On doskonale wie, że to co Jasmine powiedziała mu we śnie jest prawdą.
-Spakowana? -spytał wchodząc do pokoju Kelsey.
-Tak.
-To chodź.
Pojechali na lotnisko. Samolot wylatuje za 5 minut. Podczas lotu zdążyli się lepiej poznać. Teraz czują jakby się znali od dziecka. Justin opowiedział jej w szczegółach jego 'ślubu' a Kelsey opowiedziała mu o życiu w domu dziecka i o siostrze, która jest jego fanką. Nawet nie zauważyli jak ten czas zleciał i dolecieli na miejsce. Mianowicie, Hawaje.

Wystarczyło że spojrzał na tą plażę, na to miejsce, pojedyncza łza spłynęła z jego oka. Zacisnął tylko pięści i wziął głęboki wdech.
-To co teraz?
Spojrzał w stronę Kelsey i zastanawiał się do odpowiedzieć.
-Wiem gdzie oni są. Dzisiaj wszystko ustalimy i zaczniemy to jutro. Teraz idziemy do holetu i odpoczniemy po podróży. -przełknął ślinę i skierował się w stronę samochodu.

Następny dzień.
Spacerował wzdłuż długiej ścieżki. Przekroczył bramę. Wiedział, że zaraz jego oczy zaleją się łzami. Nie mylił się. Wystarczyło tylko, że spojrzał na tabliczkę ''Jasmine Villegas 7.12.1994 - 25.07.2012'' i jego oczy już zalały się łzami. ''Tam powinno być Jasmine Bieber'' powiedział sobie w myślach przez łzy. Płakał, modlił się, błagał Boga o cofnięcie czasu, mimo iż wiedział że czas się nie cofnie, dalej błagał. Nigdy nikogo tak nie pokochał. Zdaje sobie sprawę z tego, że to co było już nie wróci. Już jej nie ma, i nie będzie. Musi iść naprzód. Nie może się poddawać. Chce dokonać tego, co zaplanował. Pamięta doskonale swój sen, ten w którym Jasmine poprosiła go, by nie robił nic głupiego, bo się o niego martwi.. Teraz mu jeszcze ciężej. Zwłaszcza kiedy ona mu się śni i budzi się z łzami w oczach. To jest miłość.


***
Witam! Jest pierwszy rozdział! <3
Co myślicie? Poprawiło się coś od ostatniego opowiadania?
tt- @DaBieberauhl
xox, Pauline.