Obudziła się i rozejrzała po pokoju. To nie to samo. Ten pokój był zadbany, taki ładny. Nie to co w domu dziecka. Szare ściany. I dzielenie pokoi z jakimiś szmatami. Dostała szansę. Co z tego że z Justinem Bieberem, którego nigdy nie lubiła ale musi z tego skorzystać. Ale wie, że nie będzie łatwo. W końcu wie po co tu jest. Justin potrzebuje jej pomocy w zemście. Jedyne o co ma żal, to to że zostawiła w domu dziecka siostrę, która zawsze była dla niej wsparciem.
Niechętnie podniosła się z łóżka i skierowała się w stronę szafy. Wyjęła z niej czerwone rurki i białą bokserkę. W łazience uczesała włosy i zrobiła lekki makijaż. Zeszła po cichu na dół. Justin już nie spał. Siedział przy stole jedząc kanapkę i pijąc kawę.
-Siadaj i jedz. -powiedział pokazując na talerz kanapek na środku stołu. Usiadła przy stole i sięgnęła po kanapkę. Czuła się dziwnie. Towarzystwo Justina Biebera? Taki bogaty i piękny dom? To wszystko było jak piękny sen.
-Zaraz muszę jechać coś załatwić. -powiedział sięgając do kieszeni. -Tu masz 250$. Moja przyjaciółka zaraz tu wpadnie i zabierze Cię do jakiejś galerii. Kupisz sobie co tam Ci potrzebne. -dodał wstając i kierując się w stronę wyjścia.
W tym samym momencie pod drzwiami stanęła Miley.
-O, już jest. To ja spadam, bawcie się dobrze. -zarzucił obojętnie wychodząc.
-Cześć. -powiedziała Miley podchodząc bliżej dziewczyny. -Jestem Miley. -podała rękę.
-Hej, ja Kelsey.
-No więc szykuj się Kelsey. Zabieram Cię do najlepszej galerii w LA!
Kelsey zarzuciła na siebie jakąś bluzę, ponieważ na podwórku nie było aż tak zimno.
Obeszły całą galerię i stwierdziły że już nie dają rady. Kelsey kupiła sobie trochę kosmetyków, 3 bokserki, 2 pary krótkich spodenek i 3 pary rurek i bejsbolówkę.
Gdy dotarły do domu Justin już był na miejscu.
-Dobrze że jesteście, Kelsey muszę z Tobą pogadać.
-To ja nie przeszkadzam. -powiedziała Miley i wyszła z domu.
-Co jest? -spytała dziewczyna.
-Za 2 dni mamy samolot na Hawaje. To tam wszystko się zdarzyło. Tam miał być ślub i tam zostaliśmy zaatakowani. Rozmawiałem z moim pewnym znajomym, załatwi nam prywatny samolot. Sam bym to zrobił ale byłem zajęty załatwianiem innych rzeczy.
-Ok. A na ile tam zostaniemy.
-Na ile będzie trzeba.
-Rozumiem że dopóki nie dopadniemy tych, których mamy dopaść?
-Dokładnie.
-A mogę wiedzieć co ty dokładnie chcesz im zrobić?
-Jak oni mi, tak ja im, odbiorę im tych których kochają.
-Jak ich znajdziesz?
-To już jest załatwione. Właśnie po to dzisiaj jechałem. -odparł i poszedł do swojego pokoju zostawiając Kelsey samą w kuchni. W końcu sama postanowiła udać się do pokoju.
*
-Justin... Obiecaj mi że nic Ci się nie stanie. Nie chcę żeby spotkało Cię to samo co mnie. I proszę Cię, odpuść. Stało się. Trudno. Nie jesteś typem mordercy. Będziesz miał ich na sumieniu. Nie chcę tego....
-Ale zrozum. Muszę się zemścić. Wiem że będę miał ich na sumieniu i nie jestem typem mordercy. I wiem też, że nie jak ich dorwę to inni będą chcieli dorwać mnie. Dlatego zrobię tak, żeby nie mieli już co dorwać.
-Co masz na myśli?! Justin nic nie kombinuj! Błagam. Koch.....
*
Zerwał się z łóżka piorunem. 'To był tylko sen' pomyślał.
Już zaczyna mieć wyrzuty sumienia. On doskonale wie, że to co Jasmine powiedziała mu we śnie jest prawdą.
-Spakowana? -spytał wchodząc do pokoju Kelsey.
-Tak.
-To chodź.
Pojechali na lotnisko. Samolot wylatuje za 5 minut. Podczas lotu zdążyli się lepiej poznać. Teraz czują jakby się znali od dziecka. Justin opowiedział jej w szczegółach jego 'ślubu' a Kelsey opowiedziała mu o życiu w domu dziecka i o siostrze, która jest jego fanką. Nawet nie zauważyli jak ten czas zleciał i dolecieli na miejsce. Mianowicie, Hawaje.
Wystarczyło że spojrzał na tą plażę, na to miejsce, pojedyncza łza spłynęła z jego oka. Zacisnął tylko pięści i wziął głęboki wdech.
-To co teraz?
Spojrzał w stronę Kelsey i zastanawiał się do odpowiedzieć.
-Wiem gdzie oni są. Dzisiaj wszystko ustalimy i zaczniemy to jutro. Teraz idziemy do holetu i odpoczniemy po podróży. -przełknął ślinę i skierował się w stronę samochodu.
Następny dzień.
Spacerował wzdłuż długiej ścieżki. Przekroczył bramę. Wiedział, że zaraz jego oczy zaleją się łzami. Nie mylił się. Wystarczyło tylko, że spojrzał na tabliczkę ''Jasmine Villegas 7.12.1994 - 25.07.2012'' i jego oczy już zalały się łzami. ''Tam powinno być Jasmine Bieber'' powiedział sobie w myślach przez łzy. Płakał, modlił się, błagał Boga o cofnięcie czasu, mimo iż wiedział że czas się nie cofnie, dalej błagał. Nigdy nikogo tak nie pokochał. Zdaje sobie sprawę z tego, że to co było już nie wróci. Już jej nie ma, i nie będzie. Musi iść naprzód. Nie może się poddawać. Chce dokonać tego, co zaplanował. Pamięta doskonale swój sen, ten w którym Jasmine poprosiła go, by nie robił nic głupiego, bo się o niego martwi.. Teraz mu jeszcze ciężej. Zwłaszcza kiedy ona mu się śni i budzi się z łzami w oczach. To jest miłość.
***
Witam! Jest pierwszy rozdział! <3
Co myślicie? Poprawiło się coś od ostatniego opowiadania?
tt- @DaBieberauhl
xox, Pauline.
o kurde. *.* Nieźle wymyśliłaś. Podoba mi się, nawet bardziej od 1 części. Czekam na następny. :3
OdpowiedzUsuńzemsta? no no...
OdpowiedzUsuńWybacz ale pierwsze co pomyslałam to '' Ale fajnie jakby oni byli razem'' z Kelsey ;D
no okej świetnie jest i czekam na nn <3
ale zajebiste *.*
OdpowiedzUsuńdawaj następny
Zajebisty rozdział <3
OdpowiedzUsuńPopłakałam się..
Czekam nn :*
omomom *.* rozdział jest tak zajebisty, że nie mogę normalnie :D z niecierpliwością czekam na nn ;]
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
Jest Super.!! Najbardziej podobało mi się zakończenie. Jak Justin płakał.. To było takie wzruszające... Świetny rozdział i mam nadzieję, że napiszesz szybko nn.! <33
OdpowiedzUsuń@domciag64