piątek, 31 sierpnia 2012

11. Dotykali się i to sprawiało, że oboje chcą więcej.

Macie czasami tak, że kochacie kogoś tak mocno, że jesteście w stanie wybaczyć mu dosłownie wszystko? Na przykład jeśli wasz ukochany został ojcem dziecka innej kobiety? Tak ona miała. Nie chciała za bardzo okazywać emocji, tego jak to się w niej gotuje, nie chciała awantur. Przez jakieś głupie awantury często traci się ludzi, których się kocha. A ona tego nie chciała. Obiecał jej, że bez względu na wszystko zostaną razem. Za bardzo go kocha. Bardziej niż swoje własne życie. Więc mogłaby je bez problemu dla niego oddać.

Czas leci nie ubłagalnie. Wakacje na Hawajach, Believe Tour, przerwa. Przerwa trwa 2 miesiące, a potem kończą trasę. Jednocześnie zbliżają się 18 urodziny Jasmine. Jest strasznie podekscytowana uzyskaniem pełnoletności. Ale mimo to, obiecała sobie że woda sodowa nie uderzy jej do głowy.

-Jak tam kochanie? -spytał pojawiając się w progu jej drzwi.
-Wszystko dobrze. Zastanawiam się w jakim klubie urządzić urodziny. -odparła.
-Olej to. -podszedł do niej siadając na łóżku obok niej. -Ja mam lepsze plany na Twoje urodziny.
-To znaczy? -przeniosła swój wzrok na niego.
-Zobaczysz. -poruszył brwiami w górę i dół po czym wstał i wyszedł z pokoju.

Zapukała do drzwi, gdy się otworzyły zobaczyła w nich ojca, który na jej widok od razu się uśmiechnął. Przytuliła się do niego.
-Tęskniłem córciu. Oglądałam w internecie każdy koncert!
-Dzięki tato. -odparła Jasmine.
-Jak tam przygotowania do urodzin?
-Coś tam zaczęłam planować, ale Justin powiedział żebym nic nie planowała, bo on już coś wymyślił.
-Co takiego?
-Nie mam pojęcia. To ma być niespodzianka.
-W takim razie życzę udanej zabawy.
-Dzięki tato. -przytuliła się do ojca i to tyle z jej odwiedzin.
Odwiedziła parę sklepów, żeby wybrać najlepszą kreację na urodziny. Zdecydowała się na krótką granatową sukienkę bez ramiączek. Włosy jedynie wyprostowała, a co do makijażu do zrobiła sobie kreski eye-linerem i użyła tuszu. Do tego błyszczyk. Zapukała do Justina. Omal nie przewróciła się z wrażenia. Chłopak miał na sobie czarne rurki, fioletową koszulę, a włosy były rozczochrane, taki artystyczny nieład. Wyglądał w tym bardzo seksownie.
-Gotowa? -zapytał uśmiechając się.
-Jasne. -odparła.
Otworzył jej drzwi do samochodu i ruszyli w drogę. Zawiązał jej chustkę na oczach żeby nic nie widziała. Wysiedli z samochodu.
-Ciche miejsce. -powiedziała od razu po wyjściu.
-Bo jesteśmy tu sami.
-Sami? Myślałam że planujesz dla mnie jakąś imprezkę.
-Nie. To jest lepsze. Zdejmij chustkę.
Jak powiedział, tak zrobiła. Zdjęła chustkę i co zobaczyła? Koc, na kocu był koszyk z jedzeniem. W okół było peeełno świeczek. Dróżka również była zrobiona ze świeczek. W pewnej odległości od nich ze świeczek ułożony był napis ''Justin & Jasmine 4ever''. I była tam jakaś tablica, na której można wyświetlać filmy.
-Jest cudownie. -powiedziała.
-Wiedziałem że Ci się spodoba.
-Naprawdę. Cudownie. -wciąż nie mogła wyjść z wrażenia.
Usiedli na kocu. Justin włączył filmik na którym były ich zdjęcia i filmiki. Zdjęcia i filmiki były z Hawajów, Believe Tour i takie robione jak im się nudziło. Dziewczyna się wzruszyła. Po jej policzku spłynęła pojedyncza łza.
-Czemu płaczesz kochanie? -spytał nagle Justin.
-Bo jestem taka szczęśliwa... Tak bardzo Cię kocham..
-To jeszcze nie wszystko. Otwórz prezent, który trzeba będzie zaraz wykorzystać.
-To znaczy?
-Zobacz sama. -podał jej duże fioletowe pudełko.

+18 ostrzegam, bo będzie ostro! (i tak wiem że będziecie czytać zboki)

Dziewczyna otworzyła pudełko i zobaczyła w nich różne zabawki. Kajdanki, baty itp. Pełno tego było. I przypomniała sobie co powiedział chłopak ''otwórz prezent, który trzeba będzie ZARAZ wykorzystać.'' Mimowolnie zaczęła się śmiać.
-Co jest? -spytał Justin.
-Mamy to teraz wykorzystać?
-Tak. A co? -poruszył brwiami.
-Nic. -oblizała usta.
-To dobrze.
Justin usiadł bliżej niej i wpił się w jej usta. Dziewczyna oczywiście odwzajemniła. Pocałunki z namiętnych przerodziły się w dzikie. Dotykali się i to sprawiało, że oboje chcą więcej. Zaczęli pozbywać się swoich części garderoby. Po chwili oboje zostali w bieliznach. Justinowi jak widać przeszkadzała bielizna Jasmine więc natychmiast się jej pozbył. Jasmine natomiast zdjęła jego fioletowe bokserki z napisem ''jestem bogiem seksu''. Justin postanowił działaś jako pierwszy. Wziął kajdanki i przykuł jej ręce za plecy.
-Jesteś moją niewolnicą. -szepnął jej do ucha i wszedł w nią.
Na początku wykonywał powolne ruchy, ale zaczął przyśpieszać co spowodowało jeszcze większe pożądanie u niej i u niego. Posuwał tak szybko, że szybciej już nie mógł, a dziewczyna co chwila krzyczała jego imię. Podobało mu się to. Zwolnił i wyszedł z niej. Postanowił zadziałać palcami i językiem. Wsadził jej swoje 2 palce i tym razem nimi zaczął jej robić dobrze. Złożył kilka pocałunków na jej szyi i piersiach. Jeździł językiem po jej brzuchu. Stękała co chwilę z przyjemności. Gdy językiem był coraz niżej wyjął z niej swoje palce i zaczął jej lizać wargi sromowe.. Sprawiało jej to wielką przyjemność. Jedną ręką co jakiś czas wkładał jej palce, a drugą trzymał jej piersi. Podniósł się i rozkuł ją.
Jasmine postanowiła przejąć pałeczkę i to ona teraz go skuła. Chłopak lekko się zaśmiał bo nie miał pojęcia co go czeka, ale był gotowy na wszystko. Złożyła kilka pocałunków na jego klacie. Od szyi całowała aż po Biebercondę. W pewnym momencie usiadła na szanowanego przyjaciela pana Biebera i zaczęła ujeżdżać przyśpieszając co jakiś czas. Przyjemność mieli z tego oboje, to chyba jasne. Po kilkunastu minutach zmęczona 'zsiadła z byka' i chwilę odsapnęła. Pocałowała chłopaka w usta szeptając 'Kocham Cię'. Po chwili zniżyła się trochę, wzięła Biebercondę w ręce i włożyła sobie do buzi. Z jego ust co jakiś czas można było usłyszeć jakieś jęki. To podniecało dziewczynę tak, że jeszcze bardziej się przejęła swoją robotą.
Zmęczona położyła się obok Justina. Wyjęli z koszyka zapasowy koc i się nim przykryli.


***

Elo. Przepraszam że tyle czekaliście i wgl..
W ogóle to opuszczacie się z komentowaniem ;o
Coś mi się wydaje, że nudzi wam się ten blog i mam przestać pisać.
No więc przed sceną +18 ostrzegałam, więc żeby nie było żadnych wątów na mnie.
Jak chcecie być informowani o nn to piszcie w kom. 
Informuję tylko na tt :)
xox, Pauline.

wtorek, 21 sierpnia 2012

10. Nie pozwolę by to spieprzyło nam związek, za bardzo Cię kocham.

-Kochanie. Obudź się. Jesteśmy. -usłyszała ten jego słodki głos i przebudziła się. Spojrzała na niego swoimi brązowymi tęczówkami.
-Już na Hawajach? -spytała lekko zaspanym głosem.
-Tak. -uśmiechnął się.
Wysiedli z samolotu. Czuła się jak we śnie. Tutaj jest pięknie. Cudowne widoki. Akurat mieli domek przy plaży. Jeszcze lepiej. Widok na plażę i szybkie dojście. To spełnienie jej marzeń. Zwłaszcza, że jest tu z Justinem Bieberem! Niech nikt jej nie szczypie. Jak weszła do ich domku to szczęka jej opadła. To była raczej willa, a nie domek. Duży salon z kremowymi kanapami i telewizorem plazmowym. A sypialnia? Brak słów. Niby mała, ale dość przytulna. Większość zajmuje duże łóżko, z czerwoną pościelą. Wciąż nie mogła w to wszystko uwierzyć.
-Przebieraj się. Idziemy na plażę. -powiedział Justin wchodząc do sypialni, która wciąż była podziwiana przez Jasmine.
Związała włosy w koka, zrobiła lekki makijaż, przebrała się w bikini. Na bikini zarzuciła luźną szarą bluzkę z fioletowym napisem ''im a Belieber'' i do tego jeansowe shorty. Była gotowa na wyjście.
Szli nie całe 5 minut bo jak już było wspomniane, mieszkali przy plaży. Jakby nie spotkali jakiś paparazzich, to byłoby to święto. Co chwilę ktoś robił im zdjęcia, albo ich nagrywał, ale oni mieli to gdzieś. Cieszyli się sobą i tym, że są razem. Dzień na plaży minął im cudowne. Zabawa w wodzie, która wizyta w publicznej toalecie... ale ważne że razem.
Wrócili wieczorem. Około godziny 21. Uśmiechy z twarzy im nie schodziły. Całą drogę się śmiali, przytulali i zatrzymywali co 5 minut na pocałunek.
-Wiesz, że bardzo Cię kocham? -powiedział zamykając za nimi drzwi.
-Wiem. Ja Ciebie też. -odpowiedziała uśmiechając się.
Oplotła ręce wokół jego szyi i go pocałowała. Nagle niespodziewanie zadzwonił telefon Justina. Odkleili się od siebie i chłopak sięgnął po telefon. To była Selena. Justin popatrzył na Jasmine, na co ona rzuciła tylko szybkie ''odbierz'' uśmiechając się. Nacisnął zieloną słuchawkę i dał na głośnik żeby nie ukrywać niczego przed swoją dziewczyną. Usłyszeli płacz.
-Selena? -zaczął Justin.
-Justin.... -mówiła przez łzy.
-Co się stało?
Nie mogła wydusić ani słowa. Płacz jej nie pozwalał.
-Selena uspokój się i powiedz co się stało.
Wzięła głęboki oddech i postanowiła wszystko powiedzieć.
-Ja... -zaczęła niepewnie. -To trudne. Boję się Twojej reakcji.
-Nie bój się. Powiedz. -uspokajał ją Justin. Jasmine cały czas uważnie przysłuchiwała się rozmowie.
-Dobra. Ja... Justin... ja... no ten... prawdopodobnie.. znaczy się raczej na pewno... no.... ten...
-Selena! -krzyknął w końcu chłopak.
-Będziesz ojcem. -wydusiła wreszcie z siebie.
Zamurowało go. Jasmine też. Rozłączył się. Jasmine cały czas patrzyła prosto na Justina, a on co chwilę zmieniał obiekt patrzenia. Nie odzywali się.

-Co dzisiaj robimy? -spytała obojętnie.
-Plaża, lody, kino, albo siedzimy w domu. Co chcesz.
Przez chwilę milczała.
-Co teraz będzie?
-Z czym?
-Nie udawaj głupka. Chodzi mi o Selenę. -podniosła wzrok na niego.
-Nie wiem. -westchnął. -Nic nie wiem.
-Ale... zostaniesz ze mną?
-Oczywiście. -podszedł bliżej Jasmine. -Jak mógłbym Cię zostawić. -lekko pocałował ją w usta.
-Nie wiem. To wszystko mnie przeraża.
-Posłuchaj. Nigdy Cię nie zostawię, bo to ty jesteś tą jedyną. Zostanę ojcem, trudno. Będę się widywał z tym dzieckiem i pewnie będę musiał płacić alimenty. Ale nie pozwolę by to spieprzyło nam związek, za bardzo Cię kocham. -mówiąc to cały czas patrzył jej w oczy. Jak zobaczył, że z jej oka popłynęła pojedyncza łza natychmiast ją przytulił. - Nie płacz. Kocham Cię. -pocałował ją w czoło.
-Ja Ciebie też. Dlatego płaczę. Kocham Cię. -powtórzyła i mocniej się w niego wtuliła. -Nie chcę Cię stracić.
-Nie stracisz. -odkleił ją od siebie i spojrzał jej w oczy. -Obiecuję.
Pocałował ją lekko w usta i jeszcze raz przytulił do siebie. Cieszyła się każdą chwilą z nim. Z jej światem. Z jej wszystkim.

Te dni mijają zdecydowanie za szybko. Jeszcze 4 dni i wylatują z Hawaii. Są ze sobą bardzo szczęśliwi. Nie zamieniliby się na nikogo innego. Postanowili, że Jasmine wróci z Justinem kontynuować Believe Tour. A potem? A potem zadecyduje los. Ja skończy się Believe Tour, Justin będzie miał 20 lat a Jasmine 19. Justin planuje na 19 urodziny Jasmine oświadczyć się jej, ale ciiii wy nic nie wiecie, bo to ma być niespodzianka! Zakochała się w nim od jego początków, gdy on nie wiedział o jej istnieniu. Wspierała go na każdym kroku. Farbowanie włosów, ścinanie ich, tatuaże, Selena, i inne rzeczy jakie popełnił... to nigdy nie sprawiło że chciała choć na chwilę od niego odejść. Wiem, czytasz to i myślisz ''Ona piszę historię mego życia.'', przynajmniej jeśli jesteś Belieber. Sama się czuję jakbym tu opisywała swoje życie.


***

w końcu jest :D 
przepraszam, że krótki, pisałam go od wczoraj bo już Sandrze obiecałam :D 
a wam obiecuję poprawę, chociaż rok szkolny się zbliża i przypuszczam że rozdziały będą w weekendy ; /
mam nadzieję, że trochę was zaskoczyło i że wam się podoba.
mi tak sobie :p
i wgl to paa <3

xox, Pauline /

czwartek, 16 sierpnia 2012

Rozdział 9

~ 2 miesiące później ~
Od tych dwóch miesięcy nie gadali se sobą. Obojgu było z tym ciężko. Demi została wysłana z powrotem do Polski za swoje zachowanie wobec Justina. Selena się zmieniła. Ona i Justin są przyjaciółmi. Zrozumiała, że chłopak kocha Jasmine i nie ma zamiaru się w to mieszać. Najważniejsze, że przynajmniej się przyjaźnią.

-Jak tam? -spytała wchodząc do pokoju Justina.
-Dobrze. Jeszcze muszę tylko spakować parę rzeczy i będę gotowy.
-Pomóc Ci?
-Nie trzeba, ale dziękuję.
Uśmiechnęła się i wyszła z pokoju. To już nie ta Selena co kiedyś. Nie ta ''wredna suka''. Teraz to całkiem inna osoba. Lepsza. Wszyscy zauważyli. Justin postanowił, że da jej szansę w przyjaźni. Ale nie chcę niczego więcej.
Wziął walizki i wyszedł z pokoju. Wsiadł w samochód i udał się na lotnisko.
-Masz miesiąc. -usłyszał za sobą.
-Wiem. Dzięki Scooter. -powiedział wsiadając do samolotu.
Mężczyzna uśmiechnął się.

Relacje Jasmine i jej ojca poprawiły się. Spędzali ze sobą dużo czasu. Jasmine wróciła do szkoły.
-Tato! Jestem. -krzyknęła wchodząc do domu. -Tatoo! Jesteś?
Nic nie usłyszała. Najwyraźniej ojca nie było. Rzuciła plecak w kąt i usiadła na kanapie. Usłyszała otwierające się drzwi. Usłyszała głos ojca, a z nim jakiś inny. Schowała się w łazience i podsłuchiwała.
-Chyba jej nie ma. Powinna niedługo wrócić ze szkoły.
-Nie szkodzi. Mogę poczekać.
-W takim razie rozgość się.
-Dziękuję.
Dziwnie znajomy ten głos, który rozmawiał z jej ojcem.
-Czy to nie jest jej plecak? -spytał nagle jej ojciec. -Chyba już tu jest. Jasmine!!!
Wyjść, czy nie wyjść? Zdecydowała, że jednak wyjdzie. Po cichu wyszła z łazienki i skierowała się w stronę salonu. Nie mogła uwierzyć w to co zobaczyła. Nic się nie odzywali tylko patrzyli sobie w oczy. Tęskniła za tymi oczami. Te piękne czekoladowe oczy, cudowne, seksownie ułożone włosy i piękny uśmiech.
-To ja was zostawię. -zakomunikował ojciec Jasmine wychodząc z salonu i udając się do ogrodu.
-Cześć Jasmine. -w końcu odważył się odezwać.
-Co ty tu robisz?
-Przyleciałem do Ciebie. -odpowiedział wstając z kanapy i podchodząc do dziewczyny. Nic nie mówiąc przytulił ją do siebie. Jasmine wcale nie protestowała. Też wtuliła się w chłopaka. Z jej oczu popłynęły pojedyncze łzy.
-Czemu płaczesz? -spytał odklejając ją od siebie.
-Co z Seleną? Jesteście razem?
-Nie. Nie martw się. Przyjaźnimy się. Ona się zmieniła przez ten czas. Zrozumiała, że to Ciebie kocham. -mówiąc to złapał ją za rękę.
-A Demi?
-Jest w Polsce. Zaczęła odpierdalać i ją wysłaliśmy do Polski.
-To znaczy?
-Cały czas próbowała... no... no wiesz.
-Dobra, domyślam się.
-Ej, nie denerwuj się. To Ciebie kocham.
Jasmine uśmiechnęła się i pocałowała Justina w usta. Zwykły buziak przerodził się w długi namiętny pocałunek. Tęsknili za tym. Tęsknili za sobą.
-Mam miesiąc przerwy w trasie. I mam wykupione 2 bilety na lot na Hawaje.
-Ty chyba żartujesz?! -nie mogła w to uwierzyć.
-Nie. -odpowiedział uśmiechając się.
Pojechać na Hawaje, zwłaszcza z Justinem Bieberem?
-Pogadam z Ojcem. -powiedziała.
Wyszła do ogrodu zostawiając chłopaka samego w salonie. Usiadł na kanapie i czekał jakieś 15 minut gdy nagle wbiegła dziewczyna przytuliła go od tyłu i pocałowała w policzek.
-To kiedy wylatujemy? -spytała na co on odwrócił się do niej przodem, uśmiechnął się i namiętnie pocałował.
- Samolot mamy jutro rano. Twój tata nie miałby nic przeciwko jakbym został tu na noc? -poruszył brwiami.
-Co ty. Mój tatuś jest teraz zajebisty.
-Będzie w nocy w domu?
-Nie wiem, a co?
Nie odpowiedział. Po chwili dziewczyna skapnęła się o co chodzi i uderzyła Biebera w ramię.
-Zboczeniec. -zaśmiała się. Po chwili oboje się śmiali.

Noc minęła szybko. Justin i Jasmine wstali o 5, ponieważ o 9 mają samolot. Spakowali się na szybko i wyjechali na lotnisko. Podczas drogi na lotnisko towarzyszył im ojciec Jasmine. Dotarli na miejsce.
-Tylko nie zróbcie mi wnuka. -zaśmiał się ojciec dziewczyny przytulając ją do siebie i podając rękę Justinowi. -Bawcie się dobrze.
-Dzięki tato. -powiedziała wsiadając do samolotu.
Czekała ich długa droga.

Niespodziewanie zadzwonił telefon Justina. To był Scooter.
-Co?
-Też się cieszę, że Cię słyszę.
-Streszczaj się. Lecę na wakacje.
-Chyba wakacje Ci się skrócą.
-Co prosze?
-W środe masz ważny ważny występ przed słynnym krytykiem.
-Zwariowałeś? Dzisiaj jest niedziela! Mam miesiąc wolnego!
-Przykro mi. Tak ustaliliśmy.
-Ustaliliście beze mnie?! Dzięki wielkie. To chyba ode mnie zależy. Jestem pełnoletni i sam dokonuję decyzji. Macie to odwołać.
-Justin...
-Macie to odwołać i koniec. -powiedział stanowczo i rozłączył się.
Spodziewał się pytań ze strony Jasmine ''Kto dzwonił i czego chciał?'' ale jej nie było. Pomyślał, że poszła do łazienki i poszedł to sprawdzić. Nie mylił się. Zapukał i usłyszał jej głos po czym wszedł do środka.
-Co ty tu robisz?
-A co można robić w łazience? -spytała ironicznie.
-Wiele rzeczy. -uśmiechnął się zalotnie podchodząc bliżej niej.
-Ta. Chciałbyś Bieber. -prychnęła. -za mało miejsca tutaj.
Justin udał, że tego nie słyszy i wbił się w wargi dziewczyny. Pomimo tego co mówiła, nie protestowała.
Po jakiś 15 minutach wrócili na miejsca.
-Bardzo za Tobą tęskniłem. -powiedział Justin patrząc w jej oczy.
Dziewczyna uśmiechnęła się i pocałowała chłopaka, który to odwzajemnił. Nagle coś mignęło im przed oczami. Odwrócili się, a za nimi jakiś paparazzi robił im zdjęcie.
-Co teraz? Odkryją że jesteśmy razem.
-Olej to. -odpowiedział Justin znowu ją całując.
Coś w jej sercu ucieszyło się. To, że Justin ma wyjebane na paparazzich i przy nim na luzie ją pocałował. Ona naprawdę kocha tego chłopaka.



***
Przepraszam. Wiem, że chujowy. Ale to dlatego, że nie miałam weny :/
Ale zasłużyliście na rozdział za te 15 komentarzy pod poprzednim rozdziałem :D
Bardzo wam dziękuję, za te komentarze <3
Too do następnego ;)

xox, Pauline.

wtorek, 14 sierpnia 2012

Rozdział 8

Słuchając smutnych piosenek na telefonie leżała i patrzyła na sufit dobre 2 godziny. Łzy nie ustawały. Nie miała nad nimi kontroli. Usłyszała jak jej drzwi do pokoju się otwierają. Nawet nie musiała patrzeć, żeby wiedzieć, że to ojciec.
-Jasmine.. Posłuchaj mnie. -zaczął siadając na jej łóżku. -Nie chciałem żeby to tak wyszło. Wiedziałem, że zdobędziesz sławę bo masz wielki talent. Ale to co kariera robi z ludźmi się w głowie nie mieści. A inny  powód jest taki, że tęsknię za Tobą. -ostatnie trzy słowa zaakcentował najbardziej. - i kocham Cię.
-Jakbyś mnie kochał, to byś mnie nie bił. -dziewczyna dalej nie oderwała wzroku z sufitu.
-Wiesz co alkohol robi z człowiekiem?
Oj, wie. I to aż za dobrze.
- A żebyś wiedział, że wiem.
-Słucham?
-Nic. Proszę Cię, wyjdź. Chcę spać.


-Dziękuję Kanada. Kocham was tak bardzo! Byliście świetni! -powiedział kończąc koncert w Kanadzie. -To nie to samo bez niej. - dokończył gdy zszedł już ze sceny.
-Wiem, że może być Ci ciężko, ale są różne sposoby komunikacji. Możesz się z nią skontaktować kiedy chcesz. Jest internet przecież.
-Ale przez internet jej nie przytulę. -mówiąc to udał się do garderoby.
-Niezły tyłek. -usłyszał za sobą gdy zakładał czarne rurki. Natychmiast się odwrócił.
-Co ty tutaj robisz? -skierował swój wzrok na Selenie przy drzwiach.
-Nic, tak sobie stoję i wspominam. Pamiętasz jak postanowiliśmy, że pomimo udawanego związku, to zrobimy ze sobą ten pierwszy raz? Fajnie było. Spodobało nam się to, i uprawialiśmy seks kilka razy w tygodniu. A podczas seksu, to chyba każdy głupi wie, że osoby się 'łączą' i większej bliskości nie ma. I ta bliskość z Tobą sprawiła, że w jakimś momencie przestałam udawać miłość do Ciebie. Ona była naprawdę. - co jak co, ale po oczach nie było widać jakby kłamała.
Kompletnie nie wiedział co miał jej odpowiedzieć. Zamurowało go. Nigdy nie spodziewałby się takiej wypowiedzi z jej ust.
- I po co mi to mówisz? - tylko tyle wymyślił. Dziewczyna podeszła bliżej.
-Po to, żeby Cię uświadomić, że tęsknię za Tobą i to uczucie nie wygasło. I raczej prędko nie zniknie.
Cały czas patrzyła mu prosto w oczy. Justin tylko co jakiś czas przerzucał wzrok na podłogę lub ścianę.
-Co ja mam Ci powiedzieć?
-To co myślisz.
-Co myślę? No więc jeśli mam być szczery, to ja niczego tego nie czuję. Wybacz. Jesteś naprawdę ładną i seksowną dziewczyną, ale ja Cię nie kocham. -jak usłyszała ostatnie 4 wyrazy to jej wyraz twarzy wyraźnie się zmienił.
Nawet nie było jej stać na odpowiedź, tylko smutno westchnęła i wyszła. Kto by pomyślał, że Selena Gomez mogłaby coś takiego powiedzieć? I to Justinowi? Ciężko mu w to wierzyć. Coś się musi za tym kryć.

Promienie słońca otuliły jej twarz. Aż chciało się wstać i skorzystać z tej pięknej pogody. Otworzyła oczy i zdała sobie sprawę, że to nie był sen.. Ona naprawdę wróciła do polski przez ojca. Zamiast obudzić się w hotelu w ramionach Justina obudziła się na niewygodnym łóżku w jakiejś polskiej dziurze.
Wstała i ubrała na siebie żółte rurki oraz czarny t-shirt z jakimś nadrukiem. Przeczesała włosy i zrobiła lekki makijaż. Powoli zeszła na dół. Nie słyszała ojca. Albo śpi, albo go nie ma. Lepiej dla niej. Wzięła tylko zapasowy klucz i wyszła z domu.
Spacerowała ulicami i co chwilę była zaczepiana przez przechodniów. Męczyli ją pytaniami ''To ty śpiewałaś z Justinem Bieberem?'' ''Jesteście parą?'' ''Jak długo?'' ''Czemu nie jesteś z nim na kolejnym koncercie?'' Po prostu ignorowała te pytania i szła dalej.
-Jasmine? -usłyszała za sobą i natychmiast się odwróciła.
-O nie. Tylko nie ty, błagam.-zaczęła kierować się w stronę domu, ale chłopak złapał ją za nadgarstek.
-Czemu uciekasz?
-Jinsu, zostaw mnie!
-Pogadajmy.
-Nie będę z Tobą gadać. Puść mnie bo będę krzyczeć.
Myślała, że jej nie puści tylko uderzy ją i gdzieś zabierze. Myliła się. Puścił jej nadgarstek i poszedł w przeciwną stronę. Zaczęła biec w stronę domu potrącając kilku ludzi, ale to ją nie obchodziło. Wbiegła do domu jak szalona i włączyła laptopa. Weszła na twittera. Z ciekawości aż zajrzała na tt Justina. Przeczytała jeden tweet, i od razu się uśmiechnęła:
''@JASMINEVILLEGAS bardzo za Tobą tęsknię. ale bądź cierpliwa, szykuje się wielka niespodzianka!!''
Jaka niespodzianka? Zadawała sobie to pytanie w myślach. Zdecydowała się odpisać:
''@justinbieber ja też za Tobą tęsknię. jaka niespodzianka? nie mogę się doczekać. love <3 ''
Sprawdziła jeszcze swoje DM i tam była wiadomość od Justina:
''Kochanie, podaj mi swojego skype'a ;) pogadamy sobie trochę na kamerce. ''
Odpisała mu z nazwą skype'a jeszcze 30 minut coś przeglądała w necie, gdy nagle dostała powiadomienie, że ktoś chce być jej znajomym na skype'a. Od razu przyjęła, a ta osoba zadzwoniła. ''To Justin.'' pomyślała i odebrała. Rzeczywiście, to był on. Jej serce zaczęło mocniej bić. Tak bardzo się ucieszyła.
-Cześć kochanie. -usłyszała zza monitoru.
-Hej skarbie. -uśmiechnęła się do niego.



-Tęsknię za Tobą.
-Ja za Tobą też, Justin.
-Chcę Ci coś powiedzieć, ale proszę, zachowaj spokój.
-Okej, no mów.
-Selena powiedziała mi, że nie udawała miłości, tylko naprawdę mnie kochała. - coś ukuło ją w sercu. Gdy tylko usłyszała to imię 'Selena' wiedziała, że to nie będą fajne wieści.
-I co? Ty pewnie czujesz do niej to samo, i do niej wrócisz?
-Zwariowałaś? Nic do niej nie czuję.
-Ale i tak do niej wrócisz. No nie wiem.. Dla kolejnego układu? Albo żeby mieć kogo wyruchać?
-Jak możesz tak mówić... Jasmine!
-Dobra, nie ważne. - z jej oczu popłynęły łzy. -Pa, Justin. - rozłączyła się.

-Ja pierdole! - wykrzyczał sam do siebie gdy zobaczył powiadomienie, że połączenie zostało przerwane. Chciał zadzwonić znowu, ale Jasmine była już niedostępna.
-Coś się stało? -w drzwiach nagle pojawiła się Demi.
-Nie, nic takiego. 
-Na pewno? -podeszła bliżej i klęknęła przy nim.
-Tak. A ty nie powinnaś być na próbie? 
-Wolę tu siedzieć z Tobą.
-Ale że c.... -nie zdążył powiedzieć bo Demi usiadła mu na kolanach i zaczęła go całować. Jednak on tego nie chciał odwzajemniać. Odepchnął dziewczynę, a ta uciekła z pokoju.

Drzwi od domu otworzyły się. To był ojciec.
-Byłem na zakupach. Dzisiaj na obiad... -nie dokończył bo zobaczył płaczącą córkę. - Skarbie, co się stało?
-Nic.
-Okej, rozumiem. Wiem co Cię pocieszy. Nie mamy dużo pieniędzy,  ale mam sporo oszczędności na czarną godzinę. Oddam Ci je, i możesz za to wrócić do tego Biebera i śpiewać z nim dalej. -myślał, że córka  się ucieszy, ale on tylko pogorszył sprawę. Jasmine spojrzała ojcu w oczu.
-Tato, ja nie chcę tam lecieć. - z płaczem przytuliła się do ojca, co go zdziwiło.
Odwzajemnił gest córki tuląc ją do siebie.

-Możemy pogadać?
-Pewnie, wchodź.
-Przemyślałem to co mi powiedziałaś.
-I ? -dziewczyna już nie mogła doczekać się odpowiedzi.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś wcześniej, że mnie kochasz? Mogłaś to powiedzieć gdy udawaliśmy ten związek. To by wiele zmieniło. Selena, jesteś naprawdę śliczna i znajdziesz tego jedynego, ale to nie ja. Ja kocham Jasmine. Zrozum to.
-Ale jej tu nie ma.
-Co z tego? I tak ją kocham.
-Ok. Rozumiem. Chciałabym chociaż zostać z Tobą przyjaciółmi. Da się zrobić?
-Zobaczymy.
-Dobra. -zaczęła się kierować z stronę wyjścia. -A, Justin. Jeszcze jedno.
-Co?
-Uważaj na tą całą Demi.
Wyszła. Justin nawet nie wie o co jej chodzi. Pamięta jak go pocałowała, ale czego ona może chcieć? Wszystko robi się coraz bardziej pokręcone. Wiedział jedno, musiał zrobić coś, żeby na spokojnie pogadać z Jasmine i wszystko jej wyjaśnić. Już wiedział co....



***


pam para pa raaam :D
jest. i jak?
mi się w sumie podoba, co jest dziwne o.O
okej, mam nadzieję, że wam też się podoba.
no więc informuję 21 osób o nn a komentarze zazwyczaj nie przekraczają 10 :o
ale dobra, jak całkiem oglądalność spadnie to zakończę bloga, bo dla kogo miałabym pisać?
dajcie znać czy czytacie :) 
byeee  - @DaBieberauhl

niedziela, 12 sierpnia 2012

Rozdział 7

Zaczął składać pojedyncze pocałunki na jej ustach. Oddalił się na chwilę by spojrzeć jej w oczy i znowu ją pocałował. Tym razem namiętnie, wkładając jej język do buzi. Ona nie protestowała. Spodobało jej się to. Odwzajemniła jego pocałunek. Lecz gdy zauważyła, że chłopak położył rękę na jej kolanie kierując ją coraz wyżej, odsunęła się.
-Justin, przepraszam ale... ja nie mogę. -powiedziała.
-Dlaczego?
-Ja nie wiem.. To byłby mój pierwszy raz, a ja się boję.
-Kochanie, nie musisz się niczego bać. Będę bardzo delikatny. Obiecuję. Kocham Cię.
Pocałował ją lekko w usta. Rękę włożył jej za koszulkę i po chwili ją zdjął. Jasmine nie była dłużna i również pozbawiła Biebera koszulki. Postanowiła przejąć inicjatywę i pierwsza ściągnęła mu spodnie. Justin zwinnie pozbył się reszty jej garderoby.
-Jesteś piękna. -powiedział uśmiechając się. Jasmine jako odpowiedź ściągnęła mu bokserki.
Chłopak wziął ją na ręce i lekko położył na łóżku sam się na nią kładąc. Zaczął składać pojedyncze pocałunku od szyi, do końca brzucha. Spojrzał jej w oczy i lekko pocałował.
-Może boleć. -szepnął jej do ucha.
Jasmine zdawała sobie sprawę z tego, że będzie bolało ale to tylko przejściowe.
Justin lekko w nią wszedł. Dziewczyna poczuła lekki ból. Bieber chciał się wycofać na co dziewczyna tylko powiedziała -Nie przestawaj. To normalne.
Kontynuował. Chwilę później Jasmine nie czuła bólu, więc chłopak nie bał się przyspieszyć dając obojgu większą przyjemność.
-Juuustin! -krzyknęła dziewczyna, kiedy zaczęła dochodzić.
Chłopak z niej wyszedł i zdyszani położyli się obok siebie przykrywając się kołdrą.
-Jesteś cudowna. - powiedział jej chłopak po czym pocałował ją w czoło. Dziewczyna uśmiechnęła się.
-Która godzina? -spytała chłopaka.
- 18. -powiedział patrząc na zegarek. -Co robimy?
-Nie wiem.
-Ale ja wiem. Musimy się pakować bo jutro wylatujemy..
-Gdzie?
-No do Kanady. Tam zagramy kolejny koncert z Believe Tour.
Justin podniósł się z łóżka i ubrał się.
-No daleeeej! -poganiał dziewczyną, która w końcu podniosła się z łóżka.

-Spakowana? -spytał wchodząc do jej pokoju.
-Tak. -odpowiedziała. -To idziemy.
-W Kanadzie jest cudownie. Poznasz moją rodzinę.
-Nie wydaje mi się. -usłyszeli za sobą znajomy, męski głos. Odwrócili się.
-Scooter? Co masz na myśli? -spytał Justin.
-Nie mówię o Tobie, tylko o Jasmine.
-Coś się stało? -dziewczyna była dosyć zaskoczona.
-Dzwonił do nas Twój ojciec. Masz wracać do domu.
-Słucham?! Ale.. co... ja... jak to? -jej oczy się zeszkliły.
-Scooter, powiedz, że to żart.
-Przykro mi Justin. To nie żart. Mi też się to nie podoba. Jesteś jedną z najlepszych tancerek i po pierwszym występie zdobyłaś już dużo fanów i ciężko będzie nam się z Tobą pożegnać. Ale jesteś nieletnia, a to Twój ojciec i nie możemy Cię tu trzymać bez jego zgody.
Z jej oczu poleciały pojedyncze łzy. Spojrzała na Justina, który też wyglądał jakby zaraz miał wybuchnąć płaczem.
-Nie można nic zrobić? -spytał z nadzieją Scootera. On tylko kiwnął przecząco głową.
-Przykro mi. Masz samolot do Polski za 15 minut. Pożegnamy się na lotnisku. Chodźcie, jedziemy.

Całą drogę patrzyła się w szybę podziwiając widoki Los Angeles po raz ostatni. Uroniła jedną łzę i spojrzała na Justina, który cały czas trzymał ją za rękę. Uśmiechnęła się sztucznie. Dojechali na miejsce.
-My lecimy tam, Jasmine, ty lecisz tym samolotem.
-Ok.. To.. cześć. Fajnie było. -nie potrafiła więcej z siebie wydusić. Ze łzami w oczach podeszła do Justina i ostatni raz do niego się przytuliła.
-Kocham Cię. -szepnęła tak cicho, że chłopak nawet tego nie usłyszał.
-Przykro mi, że lecisz. -usłyszała dobrze znany głos.
-Nie kłam. Wcale nie jest Ci przykro. Teraz masz Justina dla siebie. Mam nadzieję, że jakoś się nim podzielisz z Selenką i się o niego nie pozabijacie. I wiesz co? Nigdy się już do mnie nie odzywaj. To koniec naszej przyjaźni, Demi.
 Wzięła swoje walizki i ruszyła w stronę samolotu. Nie chciała się odwracać, bo wiedziała, że jakby spojrzała na Justina to byłoby jej jeszcze trudniej. Wsiadła do samolotu, usiadła na miejsce, założyła słuchawki i zasnęła.

-Mogłem z nią lecieć. -oznajmił Justin patrząc jak krople deszczu uderzają o szybę samochodu. Tak, wylądowali już w Kanadzie.
-Owszem, ale co wtedy z trasą i milionami fanek, które w większości miesiącami zbierały na bilet?
-Wiem. Dlatego zostałem z wami i kontynuujemy trasę. W dłuższej przerwie ją odwiedzę..

Przebudziła się, gdy samolot zaczął lądować. Wsiadła do taksówki i jechała w stronę domu. O ile to można nazwać domem. To była słoneczna sobota. Nie to co w Kanadzie. Deszcze i mrozy. Dojechała do ''domu''. Niepewnie zapukała w drzwi. Otworzył jej ojciec.
-Wreszcie jesteś. -uśmiechnął się i przytulił córkę, co jak na niego było dziwne. Spodziewała się raczej zamiast ''wreszcie jesteś'' jakiś wrzasków i wyzwisk od dziwek, a zamiast przytulenia spodziewała się, że dostanie w twarz. -Dlaczego pukasz? Drzwi były otwarte. Przecież to też Twój dom.
-Wiem.. tak jakoś. -weszła do środka. -idę do siebie.
-Już? Myślałem, że pogadamy.
-O czym?
-Widziałem w internecie filmiku z koncertu. Dałaś czadu.
-Dzięki.
-Nie wiedziałem, że potrafisz tak ładnie śpiewać i tańczyć. Mam gwiazdę w rodzinie. -zaśmiał się w jej stronę.
-Chyba mieliście.
-Co?
-Teraz jak wróciłam do Polski, bo ty kazałeś, to żadna gwiazda ze mnie nie będzie. Zresztą pieprzyć tą sławę. Odciągnąłeś mnie od kogoś, kogo naprawdę kocham. A to nie jest fajnie uczucie. Zresztą sam dobrze wiesz jak to jest stracić kogoś kogo się kocha. Prawda? Chciałeś żebym sama zobaczyła jak to jest? Żebym poczuła się tak jak ty się czułeś gdy straciłeś żonę i jednocześnie moją mamę? Żebym cierpiała i całe noce przepłakała? Żebym Cię jeszcze bardziej znienawidziła? Brawo, udało Ci się. -rozpłakała się i pobiegła do swojego pokoju.


***

No i jest 7 :) 
O dziwo, podoba mi się :D 
ujdzie, prawda? 
no więc nie chce mi się tu nic pisać bo gadam z pijaną koleżanką. 
więc komentujcie .
pa, kocham was <3

xox, Pauline <3

środa, 8 sierpnia 2012

Rozdział 6

- Myślałem, że coś z tego będzie. Że naprawdę będziemy się kochać. A tu co? Nic!!
Zatrzasnął za sobą drzwi zostawiając Jasmine samą jak palec. Łzy płynęły jej po oczach. Selena, to na pewno była Selena -mówiła sobie w głowie.

Zaczęła walić w drzwi jak opętana. Cała we łzach. Otworzyła je Selena.
-Ty szmato. -zaczęła niczego się nie bojąca Jasmine.
-Co prosze?
-Dobrze wiesz co. Powiedziałaś Justinowi o tym wypadku.
-Słucham? Miałam taki zamiar, ale to nie ja. -tłumaczyła się Selena.
-Że co proszę? To jak nie ty, to kto?
-A skąd ja mogę to wiedzieć?
Pomilczały parę sekund, kiedy Selena dodała:
-Skończyłaś już?
-Ta...
-To dobrze. -mówiąc to zatrzasnęła Jasmine drzwi przed nosem.
Dziewczyna nie wiedziała już co robić, poza Seleną, prawdę zna.... Demi? Ale to przecież jej przyjaciółka... To nie mogła być ona. Stwierdziła, że musi pogadać z Justinem.

Drzwi otworzyły się i kiedy brunet zobaczył w nich Jasmine od razu próbował je zamknąć, ale dziewczyna wsadziła w szczelinę nogę uniemożliwiając mu to.
-Co chcesz? -spytał Justin.
-Pogadać. Mogę wejść?
Weszli do środka i usiedli na kanapie.
-Przepraszam, że nie powiedziałam Ci prawdy, bałam się tego co właśnie się stało, że nie będziesz chciał mnie znać. Byłam pijana, ale wiem, to żadne wytłumaczenie. Gdybym wiedziała, że to ty byłeś w tym samochodzie, to sama bym swoje auto pierdolnęła w to drzewo, a nie Twoje. -mówiąc to z jej oczu kapały jej pojedyncze łzy. -Ale proszę Cię, wybacz mi. Wiem, że może być Ci trudno, nie musimy se sobą rozmawiać ani być, ale żebym tylko była pewna, że mi to wybaczysz.
Chłopak pomilczał chwilę patrząc się w jeden punkt gdzieś na podłodze.
-Ok, mogę Ci to wybaczyć. Też bałbym się powiedzieć na Twoim miejscu.
-Dziękuję... -wyszeptała tylko Jasmine. -a, jeśli mogę wiedzieć, kto Ci o tym powiedział?
-Demi.
-a....aha?

Nie mogła w to uwierzyć. Jej najlepsza przyjaciółka? To nie może być prawda.

-Słuchajcie wszyscy! Przygotowania dobiegły końca. Dzisiaj wieczorem pierwszy koncert z trasy Believe. Jasmine, pamiętasz, że śpiewasz pierwsza? -zwrócił się do niej Scooter.
-Tak..
-Dasz radę.
-Chyba.
-Dasz na pewno. To nic takiego, i tak mało będziesz widzieć, bo światła będą skierowane na Ciebie.
-Ok.

-To może ja? -spytał Justin na co wszyscy przytaknęli. Złapaliśmy się w kółku za ręce. -Boże, spraw by koncert był udany i nikomu nic się nie stało. Niech fani dobrze się bawią i nie zrobią sobie żadnej krzywki i oby tancerzom podczas występów nic się nie stało. Amen.
-Amen. -powtórzyli wszyscy.
-DUCKS DUCKS DUCKS DUCKS QUACK QUACK QUACK QUACK ZOOOOOOOOM !
I wszyscy są już gotowi. Jasmine występuje pierwsza, więc trochę się stresuje, ale nie chce zawalić koncertu. 
Jasmine weszła na to takie śmieszne coś w stylu windy bez ścian (haha sory, nie wiem co to jest, nie bijcie :c)  i momentalnie była już na górze. Usłyszała tłumy piszczących dziewczyn, które jej kibicowały. Uśmiechnęła się i wyszła na środek sceny, gdzie stali dwaj chłopacy. Bez wahania wzięła mikrofon i zaczęła śpiewać.
<klik>
Gdy skończyła śpiewać wszyscy bili jej brawa. Jak zeszła ze sceny popłakała się ze szczęścia.
-Brawo Jasmine! Byłaś świetna! -usłyszała za sobą głos Scootera.
-Dziękuję. -uśmiechnęła się.
-Teraz się przebieraj, będzie występ tancerzy.

Po występie Justin podszedł do Jasmine pogratulować jej. Była kolej na występ Justina. Zaczął piosenką All Around The World. Była już końcówka koncertu.
-Pamiętasz tą piosenkę, którą razem napisaliśmy? -usłyszała za sobą głos Justina.
-Pewnie.
-Chodź, zaśpiewamy ją.
-Mówisz poważnie?
-Tak. -uśmiechnął się i pociągnął Jasmine za rękę.
Podał jakiemuś kolesiowi płytę z instrumentalną wersją i powiedział Jasmine, że ona wchodzi pierwsza.
Jasmine wyszła na scene uśmiechnęła się do widowni i zaczęła lecieć muzyka.
<klik>

Jasmine podobał się występ. Tyle czułości przy fanach, którzy krzyczeli i im kibicowali. Dziewczyna się wzruszyła. Po występie weszła na twittera i napisała:
''Koncert udany! Dziękuję @justinbieber. Było wspaniale :)''
Koncert dobiegł końca. Jeszcze tylko Meet&Greet i koniec.
Jasmine spotkała osoby, które już po koncercie zostały jej fanami. Była bardzo szczęśliwa, dopóki nie podeszła do niej pewna dziewczyna...
-Słuchaj. Odpierdol się od mojego Justina! Od jest mój, a ty jesteś zwykłą dziwką!!!!!
To ją zabolało. Nie chciała pokazać, że to ją trafiło, więc odeszła na osobność i się rozpłakała. Justin chciał ją znaleźć ale nigdzie jej nie widział. Usłyszał jakieś szlochanie z jakiegoś schowka i wszedł do niego.
-Jasmine? -kucnął przy niej. -Co się stało?
-Jakaś Twoja fanka nazwała mnie dziwką i powiedziała, żebym się trzymała od Ciebie z daleka. -mówiła przez łzy.
-Nie martw się... Tak będzie coraz częściej.. Musisz to wytrzymać.
Przytulił ją. W jego ramionach czuła się taka bezpieczna.

-First let me say
ain't no chick gonna love you like I do
want you like I do
if anything happens
tell me how gon hold you down on the homefront
when you're gone
who gon love you from the top top bottom
if you decide to lead I'd follow
and everywhere I am want you to be there there there


Zapisała słowa na kartce papieru twierdząc, że są dobre. Poszła do łazienki, zmyła makijaż, wzięła szybki prysznic i przebrała się w fioletową bokserkę i czarne krótkie spodenki do spania. Wyszła z łazienki kiedy zobaczyła, że w jej łożku leży Justin.
-Co ty tu robisz? -zaśmiała się.
-Będziesz zadawać bezsensowne pytanie, czy przyjdziesz do mnie? -poruszył swoimi zajebistymi brwiami.
Dziewczyna uległa i położyła się obok chłopaka, on przybliżył swoją twarz do jej i.....




********************************

no i macie :D
nie wiem co mogę tu napisać :o
że kocham Justina, o! tego jeszcze nie wiecie *sarkazm*
no więc mam nadzieję, że mam się podoba, to skomentujcie.
jak nie, to też skomentujcie żebym wiedziała na przyszłość.
tt- @DaBieberauhl

xox. Pauline <3

piątek, 3 sierpnia 2012

Rozdział 5

Tak tylko przed rozdziałem wprowadzę, że teraz będę pisać narracją 3-osobową. Czy jak tam ona się nazywa, polonistyczką nie jestem xD                   -xox, Pauline <3




*********


Otworzył oczy i zobaczył jeszcze śpiącą brunetę wtuloną w jego klatę. Może był wczoraj pijany, ale wszystko pamiętał i niczego nie żałował. Uśmiechnął się pod nosem i przejechał ręką po jej włosach. Dziewczyna wstała.
-Przepraszam, nie chciałem Cię obudzić. -powiedział gdy dziewczyna spojrzała na niego.
-Nie szkodzi. -uśmiechnęła się.
-Masz może wodę?
-Kacuś? -zaśmiała się.
-Można tak powiedzieć..
-Zaraz Ci przyniosę.
Wstała i poszła w stronę kuchni. Nalała wody do szklanki i zaniosła Justinowi. Wypił wszystko za jednym razem.
-Wiesz.... -zaczął niepewnie Justin.
-No? -uśmiechnęła się i spojrzała na niego.
-Dzisiaj ja, Ryan, Alfredo i Emma śpimy w namiotach. Śpisz z nami? Wiesz, żeby Emma nie była jedyną dziewczyną i żeby taki Justin Bieber był szczęśliwy. -oboje zaczęli się śmiać.
-Jasne. O której?
-Zaczynamy o 21. Będzie jakiś %. -poruszył brwiami.
I nagle przed oczami Jasmine przeleciało wspomnienie z dnia, kiedy ostatni raz piła. Ten wypadek...
-Nieee... ja nie piję.
-Spokojnie, nikt nie będzie Cię zmuszał. -uśmiechnął się w jej stronę. -będziesz chciała, to pij, nie to nie. jest ok.

Przebrała się w leginsy i luźną bluzkę z lekkim dekoltem. Uczesała włosy w wysokiego kucyka i zrobiła lekki makijaż. Wyszła z pokoju i zamknęła drzwi na klucz. Gdy się odwróciła zobaczyła przed sobą Selenę.
-Proszę, proszę... -zaczęła Gomez.
-Czego znowu chcesz?
-Wiesz, że to długo nie pociągnie?
-Co takiego?
-Twoje romansowanie z Justinem. Poczekam aż mu przejdzie wkurwienie na mnie, na spokojnie z nim pogadam i powiem mu prawdę o tym wypadku.
-Co ja Ci takiego zrobiłam?! Odczep się wreszcie ode mnie!
-Ej! Co tu się dzieje?! -spytał Alfredo wychodzący z windy. - Selena, idź do siebie. Jasmnie, ty chodź już do namiotu.
Selena spojrzała na niego z miną typu: ''wtf?! jakie namioty?''.

Ryan, Justin i Emma byli już na miejscu. Justin już chciał dzwonić po Jasmine. Gdy wybierał jej numer zobaczył jak idzie razem z Alfredem. Uśmiech na twarzy Biebera momentalnie się pojawił.
-Nasze słoneczko przyszło. -powiedział Justin patrząc na mnie.
Dziewczyna podeszła do chłopaka przytulając się do niego. Gdy poczuła w kieszeni wibrację, wyjęła telefon i zobaczyła numer Demi. Nie mogła w to uwierzyć. Przełknęła ślinę i nacisnęła zieloną słuchawkę.
~Halo? -spytałam niepewnym głosem.
~Jasmine idiotko! Masz pojęcie jak ja tęsknie?!
~Ja też tęsknię..
~Czemu się nie odzywasz? Albo nie, powiem Ci co ja mam do powiedzenia... Dobre wieści!! Prawie spełniłam swoje marzenie o byciu piosenkarką!! Będę śpiewała w chórku na koncertach wielkiej gwiazdy!!
~O boże! To fantastycznie! A u kogo?
~Justina Biebera.
~Że co?!
~Będziemy razem pracować! Nie cieszysz się?
~Cieszę... Ale ty go nienawidzisz..
~Jakoś przetrwam.
~Ok...
~W ogóle to dzwonię z LAX. Wiem gdzie jesteście, niedługo tam będę.
Demi rozłączyła się. Jasmine ledwo w to wszystko wierzyła. Wróciła do reszty i pomogła przy szykowaniu namiotu. Mają 8-osobowy namiot.
-Hej, słuchajcie mam sprawę. -zaczęła Jasmine.
-Słuchamy Cię słońce. -jako pierwszy powiedział Justin.
-Przyjeżdża tu moja przyjaciółka, będzie w chórkach na Twoich koncertach, Justin. I nie macie nic przeciwko jakby ona też spała pod namiotami?
-Coś ty! Im więcej ludu tym lepiej! -wydarł się Ryan.
Dziewczyna tylko uśmiechnęła się. I postanowiła pomóc Emmie, która słabo radziła sobie z namiotem.

O 20.15 było wszystko gotowe. Mają 45 minut na kupienie wszystkich potrzebnych rzeczy.
-Dziewczyny, wy kupcie jakieś napoje, chrupki itp. My z chłopakami zajmiemy się procentami.
Wszyscy się zgodzili i ruszyli do sklepów. Jasmine i Emma kupiły 4 kartony soku, 5 paczek chrupek, jakieś ciastka i paluszki. Chłopaki natomiast kupili Żubrówkę i po 3 piwa na głowę. O 20:45 spotkali się na miejscu. Jasmine stwierdziła, że nie ma tu żadnych samochodów ani żadnych niebezpiecznych maszyn, więc może się TROCHĘ napić.

-Jasmine ktoś do Ciebie. -poinformował Scooter wychodząc zza drzwi i z powrotem za nimi znikając.
Jasmine weszła do środka i zobaczyła swoją przyjaciółkę.
-Demiiiiii! -wykrzyczała głośno.
Obie natychmiast wstały i zaczęły się przytulać.
-Nie wiem czy wiesz, ale śpisz z nami pod namiotami.
-Haha juuż? Dopiero przyleciałam. -odpowiedziała śmiejąca się Demi.
-To co? Śpisz ty, ja, Justin, Alfredo, Ryan i Emma.
-Dobra, poznam ich potem bo nikogo za chuja nie kojarzę.
Skłamała. Doskonale znała ich wszystkich oprócz Emmy. Znała każdą osobę z crew Justina. Mówi wszystkim, że go nienawidzi, a tak naprawdę szaleje na jego punkcie. Ciężko jej będzie tutaj. Ale prawdę o tym, że jest skrytą 'Belieberką' wie tylko i wyłącznie ona. Nigdy nikomu o tym nie mówiła i nie ma zamiaru.

Jasmine zapoznała resztę znajomych z Demi. Przy Justinie Demi silnie udawała. Tak naprawdę od środka już płonęła z podniety na jego widok. Ale na zewnątrz była twarda jak skała. Demi powiedziała, że ona nie pije dlatego delektowała się sokiem, gdy cała reszta wraz z Jasmine byli już 'wzięci'. W pewnym momencie zobaczyła jak Justin i Jasmine się zaczęli całować. Poczuła duże ukłucie w sercu. Oczy same jej się zeszkliły i pobiegła do namiotu z nadzieją, że nikt jej nie zobaczy. Włączyła muzykę, włożyła słuchawki i zamknęła oczy.

-Demiiii! Hallooo gdzie jesteś? -Dem podniosła się i zobaczyła totalnie pijaną Jasmine.
-Dziewczyno, coś ty ze sobą zrobiła?! Idź spać.
-Nie! Muszę Ci coś powiedzieć. Justin spytał, że będę jego dziewczyną.
-Słucham?! Jesteś pewna? Nie za bardzo się najebałaś?
-Spytał się mnie jeszcze jak byłam w sumie trzeźwa. -chwiała się na prawo i lewo.
-I co powiedziałaś?
-No chyba oczywiste, że TAK.
Demi poczuła się identycznie jak wcześniej.
-Szczęścia wam życzę. -dodała przez łzy, co zauważyła Jasmine mimo, że była pijana.
-Co jest? -spytała przyjaciółki.
-N... -chciała powiedzieć 'nic' ale postanowiła, że powie przyjaciółce prawdę, a to że jest pijana to nawet lepiej. -Chodzi o to, że ja kłamałam. Kłamałam, że nienawidzę Justina. Tak naprawdę go kocham, szaleję, mam obsesję na jego punkcie. I to, jak się całowaliście, i to że chodzicie ze sobą... to mnie po prostu boli. Ale nie szkodzi. Życie. -z jej oczy płynęły łzy. Położyła się i zasnęła.
Jasmine nawet nie wiedziała co ma robić. Chociaż nie była w stanie by zrobić cokolwiek.

Poranne promienie obudziły wszystkich. Bóle głowy i suchość w gardle dawały o sobie znaki. Wszystkim, tylko nie Demi, która nic nie piła, więc sądziła, że pomoże reszcie i podała im tabletki na ból głowy oraz resztki soku.

-Słyszałam, że ty i Jasmine ze sobą chodzicie... -zaczęła Demi jak miała szczęście zostać z Justinem sam na sam.
-hę? -spytał jeszcze na kacu chłopak.
-Pytałeś wczoraj Jasmine, czy będzie Twoją dziewczyną, prawda?
-aaa no taak! -podrapał się po głowie.
-Żałujesz tego?
-Co? Nigdy! Ona jest cudowna.
-To szkoda, że czegoś nie wiesz... -powiedziała to szeptem, ale mimo to Justin to usłyszał.
-Co takiego?
Demi wzięła głęboki oddech i postanowiła, że wszystko mu powie.
-Ten wypadek... co sie poznaliscie w szpitalu.. Mówiłeś, że..
-no, pijany kierowca uderzył w moje auto. Walczyłem o życie..
-a wiesz kim był ten kierowca?
-Nie...
-To była Jasmine. To ona omal Cię nie zabiła. -dała nacisk na ''Jasmine'' i ''omal Cię nie zabiła''.
Justin nawet nie słuchał co Demi mówiła dalej tylko uciekł stamtąd. Pobiegł do pokoju Jasmine. Nie otwierała, więc wszedł do środka. Jasmine spała, ale trzask drzwi od razu ją obudził.
-Justin? Co się stało?
-Co się stało? I ty się mnie jeszcze pytasz co sie stało?! Jak mogłaś mi to zrobić?!
-Ale co?
-Ten wypadek! Znam prawdę... I wiesz co?!....



*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

łuhuhuhuhuhuhuhuhuhuhu
akcja trochę szybko się dzieje, ale wyjebane mam xd 
piszę po swojemu, a po komentarzach wnioskuję, że wam się podoba, tak? :D
obiecałam że akcja się zrobi, ale to jeszcze nie koniec ^^
no więc mam nadzieję, że rozdział wam się podoba,
i że nie jest chujowy.
za wszelkie błędy przepraszam, ale pisałam na szybko bo inaczej
pani Sandra (@SafeJasminator) zakazałby Justinowi mnie w nocy odwiedzić :c
więc się streszczałam :D
hope y'all like it <3 

środa, 1 sierpnia 2012

Rozdział 4

Usłyszałam głośny huk i natychmiast się podniosłam. Moje serce biło jak szalone i do tego głęboko oddychałam. To był tylko sen.. Nie, to był koszmar. Muszę zadzwonić dzisiaj do Demi. Rzeczywiście mam wyrzuty sumienia.. Później do niej zadzwonię. Podeszłam do drzwi, z których usłyszałam pukanie i otworzyłam je.
-Cześć! Ty musisz być Jasmine. Jestem Emma, również nowa tancerka. Widziałam Cię na próbie. Jesteś świetna! -miła dziewczyna o jasnych włosach i szarych oczach.
-Miło mi, Emma. Dziękuję. Ty już miałaś jakieś próby?
-Tak. Już umiem układy. Skoro obie jesteśmy nowe, to może będziemy się jakoś wspierać. Będziemy się trzymać razem? -w sumie, to potrzeba mi tu takiej bratniej duszy..
-Jasne. -jeszcze zaspana, ale jakoś udało mi się wydusić uśmiech.
-To świetnie! Widzimy się nie śniadaniu. -Emma pobiegła w stronę windy.

Szybko ogarnęłam się. Zrobiłam lekki makijaż i związałam włosy. Ubrałam się w białą bokserkę i żółte rurki. Na zegarku była 7:50. Czyli 10 minut to śniadania. Pomyślałam, że wyjdę wcześniej. Na korytarzu natknęłam się na Justina.
-oo cześć Jasmine. - powiedział uśmiechając się. Kocham ten uśmiech.
-Cześć. Właśnie idę na śniadanie. A ty?
-Ja jadłem w pokoju. Ale pójdę z Tobą żeby dotrzymać Ci towarzystwa. Nie masz nic przeciwko? -brunet znowu się uśmiechnął.
-Nie no co ty, chodź. -również się uśmiechnęłam.
Szliśmy korytarzem, ale drogę przerwała nam Selena.
-Justiiiiiiin! Kotku tu jesteś! -rzuciła się na niego całując go. Poczułam ukłucie w sercu.
-No jestem. -sztucznie się uśmiechnął.
-Pójdziesz gdzieś ze mną? -przegryzła wargę i zaczęła go smyrać po klacie.
-Gdzie?
-To niespodzianka. -wyszeptała mu do ucha spoglądając na mnie kątem oka.
-Idźcie. Nie szkodzi, pójdę na śniadanie sama. -powiedziałam fałszywie się uśmiechając i jak najszybciej poszłam.
-To pa. -powiedziała Selena machając mi.
I ja kiedyś ją kochałam? A ona tak się wobec mnie zachowuje... To boli.

Zobaczyłam w oddali Emmę i poszłam w jej kierunku. Dosiadłam się i zjadłam śniadanie myśląc o innym. Doszłam do wniosku,  że Selena mogła powiedzieć Justinowi prawdę. Mam nadzieję, że nie jest aż taka wredna. Zawsze wydawała się miłą dziewczyną. A może to tylko pozory przed kamerami? Nie wiem.. Nie znam jej to nie oceniam...

Usłyszałam głośny huk na korytarzu i wyszłam z pokoju. Zobaczyłam Justina leżącego na ziemi.
-Wszystko ok? -spytałam i podeszłam do niego, by pomóc mu wstać.
-Taaa, ja zaaaajebiście! -oho, czyżby pan Bieber się najebał?
-Pomóc Ci?
-oo taaaak. -poruszył brwiami. Zaczęłam się śmiać i pomogłam mu wstać.
-Coś ty ze sobą zrobił?
-tututututututurururururururu.
-Bieber ogarnij się!
-No co? No nic kurwa, nic! Selena mnie zaciąga gdzieś w kąty a nawet się ruchać nie chce. I o co do cholery jej chodzi? Nie ogarniam jej.
-Nie przejmuj się. Ona to mi na złość zrobiła.
-Ciiii? A cemu?
-Mów normalnie zjebie. -zaczęłam się śmiać. - Nie wiem. jej się pytaj.
-Jutro to zakończę. Nie będę z kimś kogo nie kocham tylko po to, żeby o niej mówili. Jutro jej to powiem, i to się skończy.
-Jesteś pewny?
-Jak nigdy niczego. -jego nogi dalej się chwiały, ale mówił dość poważnie.
Justin nie złapał równowagi i się potknął, ale zdążyłam go złapać. Podniósł się, spojrzał mi w oczy i się po prostu uśmiechnął. Wyglądało to słodko. Nagle jego twarz się trochę zmieszała.
-Coś nie tak? -spytałam.
Justin nic nie odpowiedział, tylko niespodziewanie wpił się w moje usta. Oczywiście, odwzajemniłam. Nie mogłam się oprzeć. Za bardzo mnie pociąga. Całowaliśmy się długo i namiętnie. Czułam ręce Justina na swoich pośladkach. Moje wędrowały po jego klacie. Nie zorientowałam się kiedy, ale siedziałam mu na kolanach, nie przerywając pocałunków. Nigdy nie czułam się tak jak teraz. W moim brzuchu było miliony motyli. On niesamowicie całuje.
Justin wsadził mi ręce pod koszulkę i zaczął gładzić moje piersi. Nie powiem, że nie, bo podobało mi się to.
Nagle drzwi od pokoju otworzyły się. Odruchowo z Justinem ''odkleiliśmy'' sie od siebie. Justin pobiegł do łazienki. Ja podeszłam do drzwi i kogo zobaczyłam? Selenę.
-Gdzie on jest? -zapytała nie witając się.
-Kto?
-Dobrze wiesz kto. -podeszła bliżej. -Gadaj gdzie on jest. -szturchnęła mnie tak, że spadłam na podłogę.
Natychmiast się podniosłam.
-O co Ci kurwa chodzi?! -wykrzyczałam.
-O Justina! Wiem, że on tutaj jest. Głupia nie jestem.
-No, mogłabym się co do tego kłócić.
-Nie wkurwiaj mnie szmato. -uderzyła mnie z plaskacza w twarz.
-O nie suko, nie będziesz mnie bić. -natychmiastowo jej oddałam.
-Dość!! -usłyszałam za plecami Justina.
-Wiedziałam! -krzykneła Selena. -Co ty tutaj robisz?
-Trzeźwieję.
-To chodź do mnie.
-Nie.
Na ta odpowiedź Selene aż zamurowało się na twarzy.
-Dlaczego nie?
-Bo mam Cię dość. I tego udawanego związku też.
-Jakiego udawanego?
-Nie udawaj. Jasmine wie, już dawno jej powiedziałem. Wkurwiasz mnie, nie chcę tego dalej ciągnąć. To koniec.
-Ty chyba sobie jaja robisz..
-Nie. Mówię prawdę.
-Ty nawet nie wiesz co mówisz, jesteś pijany.. Chodź, jutro pogadamy.
-Nigdzie nie idę i nie, nie pogadamy. Już nigdy. Żegnaj i wypierdalaj.
Selena popatrzyła się ostatni raz w stronę Justina i skierowała się w stronę wyjścia. Po chwili jednak zatrzymała się i uśmiechnęła z satysfakcją. Nie przestając się uśmiechać popatrzyła na mnie, potem na Justina.
-Ale wiesz co Justin.. Jest coś o czym powinieneś wiedzieć.. -spojrzała ukradkiem na mnie. Moje serce już zaczęła bić jak szalone.
-Nie obchodzi mnie co masz mi do powiedzenia. -przerwał jej Justin.
-Właśnie. -wtrąciłam się. -To mój pokój, a ty nie jesteś tu mile widziana. Wyjdź.
Selena tylko na mnie spojrzała i powiedziała:
-Prawda i tak wyjdzie na jaw.
I wyszła.

-Przepraszam za to zamieszanie. -powiedział ''pół trzeźwy'' Justin. -mogę się u Ciebie przespać?
-Pewnie. Mogę Ci zwolnić łóżko, ja prześpię się na kanapie.
- O nie nie nie, ja zajme kanapę, ty łóżko.
-Ja mogę spać na kanapie...
-Nie, śpisz na łóżku. -nie dawał za wygraną.
Jeszcze się tak kłóciliśmy dobra 15 minut.
-Dobra! Wiem! -krzyknął Justin.
-No?
-Śpimy razem. -poruszył seksownie brwiami.
-Na kanapie czy łóżku? -zaczęłam się śmiać.
-Łóżku.
-Okej. -uśmiechnęłam się a on puścił mi oczko.
Położyliśmy się obok siebie. Justin objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w jego klatę. Jest strasznie gorący. Nie zauważyłam kiedy, zasnęłam....






*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

jeeeeeeeeeeeeeeest <3
po 1. dziękuję za tyle miłych komentarzy, to naprawdę motywuję :)
2. cieszę się, że chcecie, bym dalej pisała tego bloga.
jest mi w chuj miło, robicie mi dużo radochy :D
chcecie być informowani? to podajcie swoje twittery w komentarzu :)
w racie jakichkolwiek pytań, moje tt: @DaBieberauhl 
pozdrawiam.

xox, Pauline <3