-Posłuchaj. Nie będę owijać w bawełnę. Ale...
-Ale skąd ty się tu wzięłaś? -Kelsey wbija wzrok w Jasmine. -Przecież ty nie żyjesz..
-Oficjalnie nie żyję. Ale tak naprawdę nie umarłam, ok?
Kelsey przytaknęła pozwalając jej dokończyć.
-Pewnie się domyślasz, że chodzi mi o Justina. Kocham Go, ale widzę, że on coś do Ciebie czuje. Straciłaś tyle krwi, że możesz umrzeć w każdej chwili. Mogłabym zrobić wszystko żeby go uszczęśliwić.
Jasmine miała plan. Ma specjalny napój, który uzdrawia. Chciała dać go Kelsey. Wtedy do jej ciała dostarczono by odpowiednią ilość krwi oraz zagoiły by się wszystkie rany. Wtedy będzie pewne, że Kelsey będzie zdrowa. Kolejną częścią jej planu będzie wysłanie ich jak najdalej od Polski. Pomyślała o tym, żeby Justin wrócił z dziewczynami do USA. A Jasmine sama wróci do rady wampirów i odda im siebie za Justina. I właśnie w identyczny sposób Jasmine wyjaśniła wszystko Kelsey. Pominęła to, że jest wampirem. Po prostu liczyła na to, że dziewczyna jej zaufa i jej plan się powiedzie.
~
Justin dostał telefon od Pauline, że Jasmine jest i niedługo będzie w domu. Przyjechał najszybciej jak mógł. Jak dojechał obie siostry były w domu.
-Jasmine, nic Ci nie jest. -powiedział chłopak z ulgą i przytulił Jasmine.
-Nie, nic. Ale musisz mnie uważnie posłuchać.
Popatrzył na nią z prośbą o kontynuowanie. Jasmine powiedziała mu o tym, ze była w szpitalu u Kelsey i opowiedziała mu plan jaki miała.
-Zwariowałaś! -krzyknął Justin.
-To jest jedyny sposób.
-Nie!
-Justin..
-Powiedziałem nie! Już raz Cię straciłem. Nie chcę drugi raz.
-Tak tylko sobie wmawiasz.
-Co masz na myśli?
-Widzę, że tamta dziewczyna coś dla Ciebie znaczy. I widzę, że ty też znaczysz coś dla niej. Nie myślisz już o mnie w sposób jaki myślałeś kiedyś. Przez ten czas który mnie nie było myślałeś, że za mną tęsknisz, że nigdy się na nowo nie zakochasz.. Oszukiwałeś samego siebie. Kochasz ją.
Nie wiedział co ma powiedzieć. To wszystko, co powiedziała Jasmine ma sens.
-Jasmine, ja...
-Nie tłumacz się. Rozumiem to. Ale zanim odejdę, pozwól mi zrobić jedną rzecz. Po raz ostatni.
Od razu wiedział, o co chodzi dziewczynie, więc tylko przytaknął głową. Jasmine zbliżyła się do chłopaka tak, że ich twarze dzieliło kilka milimetrów. Pocałowała go, ostatni raz ciesząc się smakiem jego ust, po czym odsunęła się od niego, przytuliła do siostry i wyszła.
~
-Panienko Stone, ma pani gościa. -powiedział lekarz w drzwiach od pokoju, w którym znajdowała się Kelsey.
Przytaknęła głową.
Gdy zobaczyła Justina wchodzącego do pokoju od razu zrobiło jej się ciepło na sercu. Chcąc nie chcąc uśmiechnęła się. Potrzebowała go teraz. Chłopak podszedł do niej i usiadł na brzegu łóżka.
-Przepraszam. -zaczął.
-Za co? -spytała zdziwiona dziewczyna.
-Za wszystko. Za to, że nie wróciłem do domu i poszłaś mnie szukać, i stało się to co się stało. Przepraszam.
-Justin, nie musisz przepraszać. Jak tam moja siostra?
-Wyjeżdża.
-Jak to? -otworzyła szeroko oczy.
-Chce się uczyć. Wyjeżdża do College'u w Nowym Yorku. A my wracamy do LA. Będzie nas odwiedzać.
-Ah, rozumiem. Ja też będę musiała chodzić do szkoły? -spytała z niesmakiem.
-Nie. Zostaw to mi. Kayi też chciałem tak załatwić, żeby nie musiała chodzić do szkoły, ale się uparła.
-Może ma nas dość.
W tym momencie oboje zaczęli się śmiać. Atmosfera była bardzo miła. Justin wyglądał jakby nad czymś się zastanawiał. Chciał coś powiedzieć, ale Kelsey go wyprzedziła.
-Jasmine u mnie była.
-Wiem. Ja byłem u niej. Wiem wszystko, co planuje i w ogóle.
-To niemożliwe.
-Co?
-To jak ona poświęciła się dla nas. A mówiła Ci o tym napoju, co mnie wyleczy?
-Tak.
-Boję się go wypić.
-Jasmine można zaufać. Jak wypijesz go, to już dzisiaj będziesz mogła stąd wyjść.
Dziewczyna sięgnęła po torebkę i wyjęła z niej małą buteleczkę z jakimś płynem w środku. Niepewnie otworzyła ją i wypiła zawartość.
-30 min po wypiciu tego, wszystko będzie w normie. -powiedziała Kelsey.
-To ja tu wrócę za 30 min, bo jeszcze muszę coś załatwić.
-Ok. -powiedziała z uśmiechem na ustach.
Potrzebowała jego wizyty bardziej niż czegokolwiek.
~
-I co u niej?
-Świetnie. Za ile masz samolot?
-Za godzinę, jeszcze pojadę na chwilę do mojej siostrzyczki się pożegnać.
-Ok, ja u niej będę za 30 min, i wtedy ją stamtąd zabieram.
-Wszystko gotowe?
-Tak, bilety są, wszystko spakowane. Będę tęsknił za Polską.
-Ja też. Tu jest miło. Ale dużo wspomnień.
-Za dużo.
-No nic, do zobaczenia Justin.
-Trzymaj się Kaya.
Przytulił do siebie dziewczynę.
Gdy wyszła zadzwonił do starego znajomego by upewnić się, o której mają samolot do LA i czy wszystko jest dopięte na ostatni guzik.
-Jest wszystko ok stary, lecicie pierwszą klasą o 16:45.
-Dzięki bracie. -powiedział Justin po czym rozłączył się i spojrzał na zegarek. 15:30. Był u Kelsey o 15:10. Wziął kluczyki do samochodu, spakował do bagażnika wszystkie torby z ubraniami i innymi potrzebnymi rzeczami i ruszył w stronę szpitala. Gdy wszedł do pokoju Kelsey, Kayi już nie było. Kelsey natomiast szeroko się uśmiechała i wyglądała o wiele lepiej. Ten napój rzeczywiście działał. Przytulił się do dziewczyny na przywitanie i wyszli ze szpitala jeszcze po drodze podpisując jakieś papiery.
-I wracamy do domu. -powiedziała Kelsey opierając głowę o siedzenie w samolocie.
-Tak..
I przypomniał sobie, że wcześniej chciał jej coś powiedzieć. Nie wiedział jak ma to zrobić, ale wiedział, że musi.
-Kelsey... -zaczął niepewnie.
-Hm? -spytała odwracając głowę w jego stronę.
-Nie wiem jak to powiedzieć, ale... Jesteś dla mnie naprawdę kimś ważnym. I... może za późno zdałem sobie z tego sprawę.. ale.. Kocham Cię.
***
gównogównogówno
przepraszam, nie wyszedł mi.
ale pisałam go na szybko i musiał mieć sens, bo ten rozdział
jest bardzo ważny.
jak myślicie, Jasmine przeżyje?
Justin i Kelsey będą razem?
komentujcie :)
Kocham Was za te wszystkie komentarze, serio, dają mi dużo motywacji <3
I przy okazji planuję rozpocząć drugie opowiadanie,
nie jestem do końca pewna o jakiej tematyce,
ale czy ktoś z was by je czytał?
xox, Pauline
ale pisałam go na szybko i musiał mieć sens, bo ten rozdział
jest bardzo ważny.
jak myślicie, Jasmine przeżyje?
Justin i Kelsey będą razem?
komentujcie :)
Kocham Was za te wszystkie komentarze, serio, dają mi dużo motywacji <3
I przy okazji planuję rozpocząć drugie opowiadanie,
nie jestem do końca pewna o jakiej tematyce,
ale czy ktoś z was by je czytał?
xox, Pauline