czwartek, 17 stycznia 2013

jedenaście.


 

-Justin? -spojrzała na uśmiechającego się przed nią chłopaka.
-Chodź. -odpowiedział wystawiając do niej rękę.
Ufała mu. Kochała go. Dlatego nie bała się chwycić jego ręki. To było jakby z każdym krokiem unosili się w powietrze. 
-Co to jest? Razi mnie. -spytała gdy się zatrzymali.
-Bo to jest światło. -odpowiedział jej.
Znikąd pojawiła się tam Jasmine.
-Musisz tam iść. Do tego światła. -powiedziała Jasmine.
-Nie! -krzyknął Justin. -Przyprowadziłem ją tu właśnie dlatego, żeby jej pokazać, że nie wolno jej tam iść!
-Justin.. -Jas podeszła do niego. -Nie rozumiesz? To już jej koniec. Jej już nie ma. Musi tam iść. Tam będzie miała lepiej.
-Nie!! Nie pozwolę jej tam pójść, Jasmine. Proszę, odejść i nie wtrącaj się. 
-Nie ma mowy. -Jasmine pokręciła głową po czym chwyciła Kelsey za rękę i zaczęła ją ciągnąć w stronę światła. Justin natychmiast ją zatrzymał.
-O co Ci chodzi? Dlaczego chcesz ją wysłać do tego światła? Ma szanse na przeżycie. Dlaczego chcesz jej śmierci? 
Jasmine puściła rękę dziewczyny i podeszła do Justina.
-Bo ona nie może Cię mieć, Justin. Jest zwykłą sierotą z domu dziecka, a ty wyciągnąłeś ją z domu dziecka TYLKO po to, żeby zemścić się na tych, którzy rzekomo mnie zabili. To oznacza że zlitowałeś się nad tą sierotą nie tylko dlatego, że masz dobre serce. Ale też dlatego, że mnie kochasz i chciałeś mnie pomścić. Ona niech albo umiera albo wraca do domu dziecka, ale Twoje miejsce jest przy mnie.
-''Niech albo umiera albo wraca do domu dziecka'' -Justin powtórzył jej słowa. -Nie mogę uwierzyć że to powiedziałaś. Nic tu po mnie. Żegnaj Jasmine...


Film się urwał. Dziewczyna wstała gwałtownie zastanawiając się co właśnie zobaczyła. Ciężko oddychała i czuła że jest słaba psychicznie. Rozejrzała się dookoła. Jasne ściany, dużo świateł, ludzie identycznie ubrani. To jasne. Jest w szpitalu. 
-O mój Boże, Kelsey! -usłyszała znajomy głos. -Obudziłaś się! 
Chwila później czuła jak zapłakana Kaya przytula ją do siebie. 
-Co się stało? -spytała lekko słyszalnie Kelsey.
-Prawie umarłaś. -wyszeptała Kaya ze łzami w oczach.
-Słucham?! Kaya, opowiedz mi wszystko...

~


-Gdzie ona jest? -chłopak spojrzał na Pauline, która wyglądała na przerażoną.

Milczała.
-Pauline!
Dziewczyna rozejrzała się po pokoju, po czym spojrzała na Justina.
-Nie jest dobrze Justin. -powiedziała ledwo słyszalnie.
-Pauline, do jasnej cholery, powiedz mi o co chodzi!
-Została zabrana przez inne wampiry! -wydusiła z siebie.
-Ale... po co?
-Widzieli was razem. Zawsze tak robią. Postawią jej warunek. Albo ona pozwoli im zabić Ciebie, albo odda im swoje życie, ratując Twoje. A znając ją, wybierze drugą opcję. -w jej oczach pojawiły się łzy.
Justin automatycznie wstał.
-Nie! Trzeba jej pomóc!
-Nie da się Justin! Ja, jeden wampir, nie dam im rady. Nie mam nikogo, kto mógłby mi pomóc.
-A ja?
-Ty jesteś człowiekiem! I to właśnie o Ciebie im chodzić. Zabiliby Cię szybciej niż byś tam wszedł.
-Ale jakoś trzeba jej pomóc! Nie możemy jej zostawić.
-Wiem. Ale nie mamy jak.
-Kurwa!
Wszystko się wali. Kelsey walczy o życie w szpitalu, Jasmine w rękach wampirów, z którymi nie ma żadnych szans na wygranie. Co teraz?

~

-Masz 5 minut.
-Ale ja już podjęłam decyzję.
-Tak? To słucham.
-Justina zostawcie. Macie mnie. Zabijcie mnie, zróbcie ze mną co chcecie, cokolwiek. Ale Justina zostawcie, tylko o to proszę.
-Hmm... Bardzo ciekawa propozycja. Ale ten Twój Justin wygląda na bardzo inteligentnego chłopca. Mam dla Ciebie jeszcze lepszą propozycję. Ja Cię wypuszczę, ty spotkasz się z Justinem, przemienisz go w wampira i razem z nim i Twoją siostrą dołączycie do nas.Co ty na to?
-Nigdy!
-Oł.. To w takim razie, już nigdy nie zobaczysz swojego chłoptasia.
-Tylko go zostawcie! Zabijcie mnie! Ale nie jego!
Tak naprawdę nie chciała odchodzić. Ale wolała poświęcić swoje życie, żeby uratować Justina. Ale bała się,  że jeśli ją zabiją, to oni tak dorwą Justina mimo wszystko. Ku jej zdziwieniu jak na razie została wypuszczona wolno.

~

-Mogę wrócić do domu? -zwróciła się do lekarza przy jej łóżku.
-Panienka zwariowała. Straciła panienka dużo krwi, to cud że pani żyje. Niestety, ale nie mogę panienki wypuścić do domu.
-Cholera.
-Ale ma pani gościa.
-Kogo?
Lekarz nic nie odpowiedział, tylko wyszedł do środka weszła wysoka dziewczyna z prostymi czarnymi włosami.
-Ty jesteś Kelsey, tak? -spytała
-Tak -odpowiedziała Kelsey zastanawiając się o co chodzi
-Ja jestem Jasmine


***
wiem, że krótki, wiem, że chujowy ale wybaczcie
kompletny brak weny i czasu
i poprawianie ocen co sprawia, że rozdziały są rzadziej
ale w ferie to poprawię :)
co myślicie?
jak wam się wydaje, co Jasmine chce od Kelsey?


8 komentarzy:

  1. Świetny ale trochę krótki czekam na nn!!! Zapraszam http://rozne-historie-o-jb.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu nie ona ją zabije albo ją porwie albo coś jej powie i zniknie i Justin bd się martwił! No no no nie.. ;c
    Boję się. ;c

    @alexxys96

    OdpowiedzUsuń
  3. Kuurcze.. teraz to mi strachu narobiłaś .. co może Jasmine od niej chcieć ? ciekawe..
    rozdział jest super, faktycznie troche krótki ;/
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnio nawalam.. wiem. Przepraszam. Rozdział może i krótki, ale konkretny i mi się podoba. | Usuwam bloga, bo wiem, że nigdy ie dorówna innym blogom. Nawet nie mam czytelniczek. Ale.. właśnie Tworzę nowego. Więc.. zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Proszę. http://i-make-you-believe-jb.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pojawiły się dwie notki wprowadzające. Zapraszam. Ważni są dla mnie czytelnicy.

      Usuń
  6. Zapraszam NN http://i-make-you-believe-jb.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń