czwartek, 2 maja 2013

dwadzieścia jeden.



*oczami Justina*

Nie wiem czy dobrze zrobiłem. Ale wiem, że tego nie żałuję. Po tym uświadomiłem sobie, jak bardzo tęskniłem za Jasmine. Nawet o tym nie myślałem. W głowie miałem tylko Kelsey. Byłem i jestem skończonym idiotą. 
-Naprawdę musimy wracać? -z moich przemyśleń wyrwała mnie Emily pakująca swoje rzeczy.
-Przepraszam.
-Nie możemy zostać do jutra? Jutro mam urodziny -wysunęła dolną wargę do przodu. Wyglądała słodko, ale nie mogłem ulec.
-Nie. W Los Angeles będziesz miała lepsze urodziny. W końcu kończysz 17 lat, wypadałoby to świętować w gronie znajomych.
-Nie mam znajomych w Los Angeles.
-Ale ja mam. A moi znajomi staną się Twoimi znajomymi. Polubisz ich. Wiesz, niektórzy z moich kumpli nie mają wciąż dziewczyny. -poruszyłem brwiami na co ona zaśmiała się.
-Nie szukam chłopaka. Chcę po prostu mieć dobre urodziny. A będę mogła coś pić?
-Kolę. -powiedziałem śmiejąc się.
-Nie śmieszne Bieber. Miałam na myśli jakiś alkohol.
-No nie wiem.
-No weź! Nie piłeś przed 18-stką?! 
-Nie. -skłamałem szybko.
-Nie wierzę Ci. Jeśli jesteś ze mną spokrewniony to na pewno piłeś.
-Czy ty w ten sposób chcesz mi powiedzieć, że piłaś alkohol?
-Bo to raz, bracie! -zaśmiała się szturchając mnie w ramię.
Pokręciłem głową.
-Noo -zaczęła Emily przerywając ciszę. Spojrzałem na nią dając znak żeby kontynuowała. -To opowiedz co się wczoraj wydarzyło z Jasmine! Wiem tylko, że się całowaliście.
-No to wiesz wszystko.
-Akurat. -zmrużyła oczy. -Opowiadaj!

Jasmine była lekko zaskoczona moim ruchem, ale nie protestowała. Odwzajemniła pocałunek. Przejechałem językiem po jej dolnej wardze, na co ona otworzyła usta, a nasze języki zaczęły 'tańczyć' wijąc się wokół siebie. Brakowało mi tego uczucia. Brakowało mi jej. Po chwili odsunęliśmy się od siebie i spojrzeliśmy sobie w oczy.
-Czemu to zrobiłeś? 
-Nie podobało Ci się? -uniosłem jedną brew.
-Palant. -zaśmiała się. -Podobało. Pytam, dlaczego to zrobiłeś?
Zacząłem się zastanawiać co jej odpowiedzieć. Jedno moje słowo mogłoby zmienić wszystko. Albo wrócilibyśmy do siebie, albo rozstalibyśmy się na zawsze.
-Justin? -Jasmine wyrwała mnie z moich przemyśleń. Wiedziałem, że muszę jej powiedzieć.
-Bo Cię kocham.

-Nie ważne. 
-No Justin! Nie bądź taki uparty! Ciekawa jestem! -złożyła ręce jak do modlitwy.
-Nie ważne. -powtórzyłem moje wcześniejsze słowa.
-Chuj Ci w dupę. -rzuciła na co rozszerzyłem oczy.
-Powtórz to. 
-Pierdol się! -krzyknęła i rzuciła we mnie poduszką. -Zresztą i tak pewnie Jasmine mi wszystko opowie.
-Gotowa? -spytałem chcąc zmienić temat.
-Ta. -odparła chwytając walizkę. 
-To wracamy do domu.



*oczami Emily*

Obudził mnie głos mówiący 'podchodzimy do lądowania'. Przetarłam oczy i zobaczyłam, ze Justin jeszcze śpi. Wyglądał tak niewinnie. Jaka szkoda, że musiałam to zepsuć. Po cichu przybliżyłam się do niego tak, że moje usta i jego ucho dzieliły milimetry.
-BIEBER!! -krzyknęłam jak głośno tylko potrafiłam.
-CO KUR... -omal nie przewrócił się z fotela, przez co wybuchłam śmiechem. -No wiesz ty co! Czemu to zrobiłaś?
-Jesteśmy na miejscu. -szturchnęłam go w ramię i zaczęłam kierować się w stronę wyjścia -No, idziesz Bieber?
-Mam imię.
-To ja Ci wymyślę ksywkę.
-Niby jaką?
-Spokojnie, coś wymyślę. Ale tylko ja będę mogła tak mówić.


*oczami Justina*

Wreszcie w domu. Emily od razu pobiegła do siebie. Obiecałem jej, że jej urodziny będą idealne.
W oczy rzuciło mi się zdjęcie moje i Kelsey, które stało na szafce. Serce mówiło 'zostaw' a rozum mówił 'wyrzuć to'. Sam nie wiem co mam zrobić. Moje serce nie wie czego chce. Ja nie wiem czego chcę.
-Juju! -usłyszałem ze schodów.
-Co?
-No Twoja nowa ksywka. Juju. -Emily stanęła na przeciwko mnie. Zaśmiałem się.
-Chyba nie mówisz poważnie...
-Mówię całkiem poważnie. No więc słuchaj. Jest 16:00. Idę na plażę, a potem do centrum handlowego. Skoczę jeszcze na pizzę. Będę około 22:00. Pasuje?
-No dobra. Ale z kim idziesz?
-Poznałam tu takie... taką k-koleżankę. -zająkała się. Uniosłem brwi do góry.
-Koleżankę?
-Mhm. -kiwnęła głową i zanim się obejrzałem już jej nie było.
Mam czas na zaplanowanie jej urodzin. To w końcu 17-ste urodziny. Pamiętam, jak miałem 6 lat, Emily miała 3 latka. Byliśmy sobie bardzo bliscy. Zawsze chciała chodzić ze mną na boisko grać w kolegami w piłkę. Była wtedy dziewczęcą wersją mnie. Teraz jest nie do poznania. Żałuję, że wtedy gdy ją zabierano nie zareagowałem. Wszystko potoczyłoby się inaczej.
Usłyszałem dzwonek do drzwi. Jasmine.
-Cześć. -przywitała mnie krótkim uściskiem. Odwzajemniłem gest.
-Cześć.
-Chciałam porozmawiać.
-O czym?
-O tym co się wydarzyło.
Pocałunek.
-Powiedziałeś że mnie kochasz.
Kurwa.
-Wiem. -zająkałem lekko. -Chyba nie powinienem tego mówić.
-Dlaczego?
-Zadziałałem za szybko. Nie chcę teraz się z nikim wiązać.
-Rozumiem -odparła smutno.
-Przepraszam.
-Nie masz za co przepraszać, Justin. To Twoja decyzja i ja to rozumiem. Przeszedłeś przez dużo rzeczy. Zasługujesz na odpoczynek. -wstała i położyła rękę na moim ramieniu. -Pójdę już. Cześć.
-Trzymaj się. -przytuliłem Jasmine zanim podeszła do drzwi i wyszła.
Znowu zostałem sam.
Przypomniałem sobie, że kiedyś pomagało mi pisanie piosenek. Wziąłem do ręki kartkę papieru i długopis. Każdą myśl przelałem na papier. To co się ostatnio działo. Przepisałem wszystko co się działo odkąd zrezygnowałem z kariery. To jak poszedłem do domu dziecka, wziąłem stamtąd Kelsey po to, żeby zemścić się na tych przez których straciłem bliskich. Potem gdy ją porwali wróciłem do tego domu dziecka po jej siostrę, Kayę. Pojawienie się Emily, jej szantaże, Jasmine, brat Emily i jego śmierć, Kelsey i jej nowy chłopak, pocałunek z Jasmine. Dużo tego wszystkiego. Kiedyś myślałem że moje życie jest piękne, ale nie jest. Jest okropne. Mam dość wszystkiego i wszystkich. Nic mnie nie trzyma na tym świecie.
Pod piosenką zostawiłem jeszcze krótki list do Emily

''Przepraszam. Wszystko mnie przerosło. Nie chciałem tego tak kończyć. Jak kiedyś spotkasz Kelsey, powiedz jej, że nigdy jej nie zapomnę. I przekaż Jasmine, że mimo wszystkiego co się działo, to ona jest i będzie najważniejszą osobą w moim sercu. Kocham Cię siostro, Justin''

Strzał.


***

o kurwa
nie zabijajcie mnie proszę :o
Musiałam jakoś skończyć to opowiadanie.
Ale po prostu nie mam pomysłu jak losy bohaterów mogłyby potoczyć się dalej.
Ale będę planować nowe opowiadanie.
Ktoś by czytał?
Jeśli tak i chcielibyście zostać poinformowani to zostawcie w komentarzach swoje
nazwy na tt, albo napiszcie do mnie na @DisBieberauhl    
Dziękuję wszystkim, którzy to czytali. 
Kocham Was!

xox, Pauline.



6 komentarzy:

  1. o kuwa ! zabije, udusze i nie wiem co zrobie .!
    rycze jak głupia... Booże :C
    Nie no weź.. jak mogłaś ?! Ja tu myślałam, że on ze Jasmine sie pogodzi ... A tu Justin się zabija .. Boże ! :CC
    A jakiś epilog będzie ?
    A nowe opowiadanie oczywiście będę czytać

    OdpowiedzUsuń
  2. JAK ŚMIAŁAŚ. JAKI STRZAŁ. MASZ WPIERDOL. SANDRA JEST ZŁA :C

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiem tak, skończyłaś to opowiadanie na "odpierdol się", byle by zakończyć. Chujowo. Tyle czasu poświęciłaś na nie, a teraz taki chuj. To, że się nie ma pomysłu, to nie jest ważne. Można zawiesić na 486478866 lat, ale skończyć to jak człowiek.

    pzdr,

    OdpowiedzUsuń
  4. esjdcfiwedfieirfiedrfiiedfiweidfjurfised JAKI KURWA STRZAŁ?! QJJWDHQWJSDWSDHWHEDFHWSD
    Chyba w tv kurwa!
    Dobra.. uspokoje się jak drugie opowiadanie będzie JESZCZE LEPSZE niż to.. ( nie jestem pewna czy to możliwe.)
    A więc tak ja chce być informowana.<3


    @alexxys96

    OdpowiedzUsuń