W końcu dziewczyna wstała, ale Justina obok niej nie było. Podniosła się z łóżka i poczuła przyjemny zapach dochodzący z kuchni.
-Dzień dobry kochanie. -usłyszała wchodząc do środka. -Robię nam jajecznicę na śniadanie.
-Kochany jesteś. -podeszła do niego i pocałowała go w policzek.
Zjedli w milczeniu.
Wsiedli w samochód i ruszyli do Pattie. Mieli spotkać się na kolacji. Cała rodzina. No, prawie. Będą tam Justin, Jasmine, Pattie, Jeremy, Tom (tata Jasmine) Jazzy i Jaxon. Cała siódemka zasiadła przy dużym stole.
-Czy mogę coś powiedzieć? -zaczął Justin.
-Oczywiście. -odparli wszyscy. Justin wstał.
-No więc... Dziękuje wam za to, że tu jesteście. Ta kolacja zaczęła się idealnie. Mam też nadzieję, że skończy się ona po mojej myśli. -mówił. Nagle przeniósł swój wzrok na Jasmine. -Jasmine, chcę żeby oni wszyscy o tym wiedzieli jak ważna dla mnie jesteś. I jak bardzo Cię kocham. Chcę spędzić z Tobą resztę mojego życia, więc.. -powoli odszedł od stołu, stanął przed Jasmine po czym uklęknął na jedno kolano. Z kieszeni wyciągnął i małe pudełeczko i otworzył je. To był śliczny pierścionek z diamentem. -Jasmine Marie Villegas, czy wyjdziesz za mnie?
Nie wiedziała co się dzieje. Nie mogła w to uwierzyć.
-Oczywiście, że tak. -powiedziała uśmiechając się. Po czym wstali oboje i mocno się do siebie przytulili. Po policzku Jasmine zaczęły płynąć łzy. Nie chciała się odkleić od chłopaka. Jest taka szczęśliwa. Justin też zaczął płakać ze szczęścia oczywiście, Pattie też i nawet Tom.
-To co? Ślub na Hawajach? -spytał w aucie w drodze do domu.
-Żartujesz? -odpowiedziała uśmiechając się.
-Nie, mówię serio.
-A może być na Hawajach.
-Na plaży. Wyobrażam to sobie. Stoję sobie, czekam na Ciebie, a ty idziesz w długiej białej sukni z Twoim tatom, który po chwili Cię żegna i idziesz dalej w moją stronę. Przysięga małżeńska, obrączki itp. I jeszcze zanim pozwolą nam się pocałować, powiemy sobie to magiczne....
Chciał powiedzieć ''tak'' ale niestety nie zdążył. Był tak zamarzaony na temat ślubu, że nie zauważył dużego spadu, z którego zjechali i ich auto wylądowało w rzece.
Ocknął się i zdał sobie sprawę z tego, że ich auto jest w wodzie. Zauważył nieprzytomną Jasmine i zaczął ją budzić. Na marne. Dziewczyna nie dawała znaków życia. Udało mu się magicznym trafem otworzyć drzwi od auta. Wziął ją na ręce i wypłynął z nią. Dopłynął do brzegu i położył Jasmine na ziemi. Zaczął robić jej reanimację i błagać Boga ze łzami w oczach żeby się obudziła. Wszystko na nic. Zadzwonił po karetę. Pojawili się po 15 minutach. Zabrali Jasmine do szpitala. Justin oczywiście jechał razem z nimi nie puszczając jej ręki. Modlił się w myślach cały czas płacząc.
-Boże, dopiero się jej oświadczyłem i zdarzył się taki wypadek?! -wyklinał sobie w myślach.
Obudził się. Zasnął w szpitalu siedząc przy łóżku, na którym leży Jasmine. Spojrzał na nią i złapał za rękę. Poczuł, jak jej ręka się poruszyła. Jej powieki zaczęły się ruszać po czym otworzyła oczy.
-Jasmine!! -krzyknął uradowany i przytulił się do leżącej dziewczyny. -Nawet nie wiesz jak się cieszę, że się obudziłaś!
-Co się stało?
-Mieliśmy wypadek... Auto wpadło do rzeki.
Chwilę milczeli po czym Jasmine zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu. Wydaje się jej dziwnie znajome. Po chwili spojrzała na Justina.
-Justin...
-Tak?
-Tu się poznaliśmy.
I wszystkie wspomnienia wróciły. To jak omal Jasmine nie zabiłaby Justina.. Teraz sytuacje się odwróciły. Justin przeklinał to, że przez to jak jechał omal nie stracił swojego całego świata. Uśmiechnął się lekko i pocałował ją w policzek.
-Co teraz będzie? -spytał patrząc na nią.
-Wyjdę stąd i weźmiemy ślub.
-Na pewno?
-Tak. -odpowiedziała uśmiechając się. Podniosła się do pozycji siedzącej. -Chodź. -powiedziała rozszerzając ręce.
Justin podszedł do niej i mocno się wtulił. Nie chciał w ogóle jej puszczać.
***
Przepraszam że taki krótki i przepraszam że tak długo czekaliście.
Ale wiecie... szkoła ;/
Postaram się dodawać szybciej ale to już 3 gimnazjum. testy i w ogóle.
Mam nadzieję że chociaż trochę was zaskoczyło.
I powiem wam, że to opowiadanie zbliża się końca. Nie mam na nie weny.
Ale spokojnie, będę pisać inne. Raczej na tym blogu, ale bym musiała
zmienić nazwę bloga. Czy nie zmieniać? Nie wiem, pomyślę :p
xox, Pauline.
jakieś pytania? twitter - @DaBieberauhl
już mi się łzy w paczadłach zbierały! och ty mała zła.. ugh, szlamo ty. :C A ja taki szok kurwa o co chodzi.. :OO
OdpowiedzUsuńna szczęście wszystko skończyło się dobrze.
Podoba mi się rozdział : D
@RuchamMalfoya
Ja pierdziele . Ja tu przez ciebie kobieto prawie płakałam ! Czy ty normalna jesteś ? Chcesz żebym zawału dostała ? Masz szczęście , że Jas żyje , bo jak nie to miałam bym ciebie na sumieniu . ; D :3
OdpowiedzUsuńświetny a jak będziesz pisała następne to też mnie informuj @tralalajulia :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! @MrsKropka
OdpowiedzUsuńBOŻE, DAWAJ NASTĘPNY SZYBKO :*
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś, i to bardzo.. Wow.! Super rozdział i czekam na nn.! :)
OdpowiedzUsuń^^
@domciag64