*oczami Kelsey*
Anglia jest nudna. Pogoda jest brzydka. Nie cierpię ciotki i nie ma tu Justina. Na szczęście chwilowo jestem sama w domu. Mogę w spokoju obejrzeć telewizję.
*Wiadomości*
''Morderstwo dziewczyny w Nowym Jorku.
Wczoraj około godziny 23 znaleziono zwłoki młodej dziewczyny, około
lat 17. Policja wciąż ustala co się stało, ale ślady cięcia na szyi wskazują na morderstwo.
Ofiara została rozpoznana, nazywa się Kaya Stone i przez 6 lat
mieszkała w domu dziecka. Ma tylko siostrę i dalszą rodzinę.
Policja robi wszystko by dowiedzieć się więcej i znaleźć mordercę.''
Poczułam jak oczy mi się rozszerzają i napływają do nich łzy. Kubek, który wcześniej trzymałam z gorącą herbatą rozsypał się na miliony kawałeczków, gdy wypadł z moich rąk, a herbata rozlała się po podłodze. Przerażona hukiem ciocia natychmiast wbiegła do pokoju.
-Jezus Maria co się stało?! -zakryła sobie usta dłonią, gdy tylko na mnie spojrzała.
Powoli odwróciłam głowę w jej stronę pozwalając by moje łzy spływały po policzkach.
-K-k-aya... -mówiłam przez łzy a moja klatka piersiowa szybko i gwałtownie się poruszała. -Ciociu Pattie... Kaya nie żyje. -w momencie gdy wypowiedziałam te zdanie zaczęłam głośno i nieopanowanie płakać. Ciocia natychmiast do mnie podbiegła i mnie przytuliła.
-Boże Święty... Jak to nie żyje? -w jej oczach również pojawiły się łzy.
-Znaleźli jej ciało. Ciociu, moja siostra nie żyje. Nie żyje...
*oczami Justina*
Nie wiem czy to był dobry pomysł pozwalać Emily ze mną zamieszkać. Ale mimo wszystkiego, to wciąż moja młodsza siostra i nawet nie jest pełnoletnia. Od wczoraj nie schodziła na dół. Postanowiłem, że w końcu sprawdzę czy wszystko jest okej. Gdy usłyszałem ciche ''proszę'' wszedłem do pokoju.
-Wszystko ok? -spojrzałem na siostrę, która przeglądała się w lusterku i czesała włosy.
-Tak. A czemu ma nie być ok? -odparła nawet nie odwracając się w moją stronę.
-Siedzisz tu cały czas. Nieważne. Co byś zjadła na śniadanie?
-Hmm -odwróciła się w moją stronę. -Wiesz, chyba zjem na mieście bo mam parę spraw do załatwienia.
-Rozumiem. -przytaknąłem i poszedłem do mojego pokoju.
''Bitches ain't shit and they ain't say nothing...''
Usłyszałem dzwonek mojego telefonu, po chwili odebrałem go. Usłyszałem płacz.
-J,J,Ju-ustin...
-Kelsey? Płaczesz? Co się stało?
-K...K-k-kaya...
-Co z nią?
-Justin... ona... nie żyje. -powiedziała tak cicho, że ledwo zrozumiałem.
-Co?! -spytałem nie dowierzając.
-Kaya nie żyje. -powtórzyła.
-Ale... CO?! Jak? -poczułem jak oczy mi się rozszerzają.
-Zamordowali ją. Mówili w wiadomościach.
-To niemożliwe...
-Znaleźli jej ciało... Moja siostra nie żyje. -mówiła szeptem. Mogłem słyszeć jej płacz.
Nagle coś rozłączyło.
-Kelsey? Kelsey?! -spojrzałem na wyświetlacz i gdy zobaczyłem, że rozładował mi się telefon, rzuciłem nim o łóżko.
Kto mógł zamordować Kayę? Zacząłem się zastanawiać i nagle zamarłem. Emily coś o tym mówiła.
Ale ona by tego nie zrobiła. Jest przecież w Los Angeles i cały czas siedziała w domu, a Kaya była w Nowym Jorku. Ktokolwiek to był, Emily o tym wiedziała.
*oczami Nialla*
-Co masz na myśli mówiąc że Ci się to spodobało?! -Emily wykrzyknęła do słuchawki.
-Po prostu. -odparłem. -To fajne.
-Niall! Ty sobie kurwa nie żartuj! Dostałeś jedno zadanie, jedną osobę do załatwienia, a teraz mi mówisz, że to Ci się podoba?! -mimo, że jej nie widziałem to mogę się założyć że zmarszczyła teraz brwi.
-To jest odprężające, rozumiesz? Jakby wszystkie problemy znikały. Wybierasz sobie osobę i wyżywasz się na niej. Wszystkie negatywne emocje od Ciebie uciekają. I chcesz więcej.
-Skończ gadać takie głupoty! Czy ty chcesz mi powiedzieć, że...
-O tak. -dokończyłem za nią bo wiedziałem co chce powiedzieć.
-Niall...
-Skończ. Teraz nie mogę. Widzę idealną ofiarę.
-Niall kur.. -rozłączyłem się.
To była wysoka brunetka o ciemnych oczach. Bez zastanowienia podszedłem do niej. Na szczęście to był las.
-Cześć. -przywitałem się.
-Hej. -powiedziała nieśmiało.
Muszę przyznać, niezła była.
-A ty nie wiesz, że po lasu nie powinno się samemu włóczyć? -uniosłem brwi.
-Ymm idę do babci, a to najszybsza droga.
-Wybrałaś tą drogę bo jest najszybsza? Ale może też być niebezpieczna.
-Co masz na myśli?
-Że może pojawić się jakaś obca osoba i zrobić Ci krzywdę. -zacząłem szperać po tylnych kieszeniach i wyjąłem z nich nóż, trzymając go za sobą.
Dziewczyna wyglądała na trochę przestraszoną, bo zaczęła się cofać do tyłu.
-Ucieczka Ci teraz nie pomoże kochanie. -złapałem ją za nadgarstek i przyciągnąłem do siebie.
Wyciągnąłem jej rękę w moją stronę i przejechałem nożem po jej nadgarstku. Krew spływała z niej jak z fontanny, nawet nie miała siły krzyczeć. W pewnym momencie mój nóż znalazł się głęboko w jej ciele, a dokładniej w miejscu, gdzie jest serce. Upadła.
*oczami Emily*
Czy temu człowiekowi całkiem odbiło? On nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, w jakie kłopoty może wpaść. Wina też jest po mojej stronie, to fakt. Ale on nie może zacząć zabijać!
Po tym długim spacerze postanowiłam w końcu wrócić do ''domu''. Skręciłam ulicą w lewo i nagle usłyszałam za mną kroki. Natychmiast się odwróciłam. Nic. Odwróciłam się z powrotem i zobaczyłam, ze przede mną stoi jakaś dziewczyna. Przyjrzałam się bardziej. No nie wierzę, Jasmine Villegas.
-Niszczysz ludziom życia. -usłyszałam z jej ust.
-Też Cię miło poznać. -odparłam sarkastycznie.
-Wiesz co, powiem Ci, że sama nie lubię tej całej Kelsey. Pomogłam jej, bo widzę jak ważna jest dla Justina. Ale żeby kazać przyrodniemu bratu zabić jej siostrę? Ona się po tym nie pozbiera. Jaki ty masz problem, dziewczyno?
-Jaki mam problem? Jakby ta cała Kelsey tutaj była to pewnie Justin dalej by mnie olewał. I tak do końca życia. Chciałam po prostu, żeby ona poczuła się tak jak ja. Tracąc kogoś ważnego.
-Ty masz chyba coś z głową. Straciłaś brata, bo Cię rodzice oddali. Mieli Cię dość. I szczerze mówiąc nie dziwię się. Justin nie został zamordowany z czyjegoś rozkazu. To Ciebie oddali. Ale teraz znowu masz szansę naprawić kontakty z Justinem. Ale po tym zabójstwie Kayi chyba jednak masz marne szanse.
-To nie ja ją zabiłam!
-Ale z Twojego rozkazu! I nie przerywaj mi więcej. Twój brat żyje. Straciłaś go tylko psychicznie. Mieszkasz z nim, jak na razie. A Kelsey swojej siostry już nigdy nie zobaczy. Jak tylko Justin się dowie, że to ty kazałaś zabić Kayę, myślisz że naprawisz z nim kontakty? Myślisz, że wszystko będzie ok?
-A ty to co?! -w końcu nie wytrzymałam. -Skoro tak go kochasz, to dlaczego się ukrywasz? Kelsey nie stoi Ci na drodze, Justin jest teraz wolny. Ja przynajmniej potrafię wziąć sprawy w swoje ręce. Ty, nie. Jakbyś potrafiła, to naprawiłabyś swój związek z Justinem. Może w końcu byście się pobrali, kto wie. Ale ty, zamiast działać, wolisz się chować w krzakach. Jakbyś teraz działała, to może w przeciągu tych dwóch lat, Justin zapomniałby o Kelsey? Nie sądzę, żeby już nic do Ciebie nie czuł.
Trafiłam w jej punk, bo jej mina znacznie zrzedła.
-Widzisz? Jakbyś chciała, to już dawno by był Twój.
Minęłam ją i poszłam prosto w stronę domu Justina. Poczułam jak ktoś chwyta mnie za nadgarstek.
-Czego? -odwróciłam się w stronę Jasmine.
-A gdybyśmy współpracowały?
***
boże, kaya ;oooooo (niezabijciemnietakładnieproszę)
Rozdział nie jest najlepszy, ale starałam się.
I miał być wcześniej, ale nie bardzo miałam czas.
No więc cieszcie się tym co macie.
xox, Pauline.
Świetny ciekawe jak sie to wszystko potoczy:) czekam na nn!!!
OdpowiedzUsuńhfiuhFiusGHp9
OdpowiedzUsuńA mnie się podoba. To jest chyba jeden z - moim zdaniem - najlepszych rozdziałów.
OdpowiedzUsuńNie znalazłam dużo błędów. Czyżbyś wreszcie zrobiła korektę? MWHAH, fajnie, fajnie.
Pozdrawiam.
Łohohoho .. Wspolpraca ? O Boze ... Niezle sie dzieje ...
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwoscia czekam na nowy ;)
Strasznie mi sie podoba :)
@magda_nivanne
OMEGIE OMEGIE OMEGIE OMEGIE współpraca?! Tylko nie mów, że one zabiją Kelsey i Justina albo cos podobnego i kończysz opowiadanie. NIE KOŃCZ *błaga na kolanach* i NN u mnie (: http://i-make-you-believe-jb.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDzieje się. Czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuń