*oczami Emily*
Ja i Villegas zawarłyśmy umowę. Jej częścią jest to, że ona nic nie mówi Justinowi o tym, że to ja za wszystkim stoję, a ja w zamian pomogę jej znowu z nim być. Co będzie dalej, okaże się. Ale teraz muszę natychmiast lecieć do Nialla.
Jak tylko wbiegłam do domu, zaczęłam krzyczeć ''Justin!'' żeby jak najszybciej go znaleźć. Gdy usłyszałam ''tutaj'' z kuchni, natychmiast tam pobiegłam. Justin spojrzał na mnie całą zadyszaną.
-Jezu, co Ci jest? -spytał.
-Muszę lecieć do Nowego Jorku. -powiedziałam jeszcze dysząc.
-Co? Po co?
-Mojemu przyrodniemu bratu odwala. Muszę mu pomóc.
-To znaczy?
-Co Cię tak wszystko interesuje?
-Wiesz, jestem Twoim bratem, mieszkasz w moim domu, jesteś niepełnoletnia, więc chyba mam prawo wiedzieć co robisz. Chociaż po części.
-No to Ci mówię, muszę mu pomóc.
-Dobra.. Ale lecę z Tobą.
-Co?! -czy on zwariował? Nie ma mowy żeby leciał za mną! -oszalałeś? A co z domem? Kto się będzie tu wszystkim zajmował?
-Klucz mogę zostawić u mojej przyjaciółki, Miley.
Zastanowiłam się chwilę. Jak by to wszystko miało wyglądać? Chociaż lepiej, żebym miała go przy sobie. A co do Villegas to nie trzeba się martwić. Mogłaby się znaleźć w Nowym Jorku w przeciągu kilku minut.
-Dobra. To.. idź się pakować. -machnęłam ręką.
-Na ile lecimy? -spytał stojąc w drzwiach.
-Tydzień. -odparłam bez zastanowienia.
Justin przytaknął i zniknął za drzwiami. Natychmiast wyjęłam telefon.
Do: Villegas
Lecimy do Nowego Jorku na tydzień. Zatrzymujemy się w hotelu 'The Setai Fifth Avenue'.
I wysłałam. Nie czekając na odpowiedź pobiegłam do pokoju i zaczęłam się pakować.
*oczami Jasmine*
Od: Emily
Lecimy do Nowego Jorku na tydzień. Zatrzymujemy się w hotelu 'The Setai Fifth Avenue'.
Odłożyłam komórkę i powiadomiłam Kate (przyjaciółka, wampirzyca) że wybieram się do Nowego Jorku. Oczywiście nalegała, żebym wzięła ją ze sobą. W sumie, to może się przydać.
*oczami Justina*
Emily zachowuję się trochę dziwnie. Ale no cóż, nie widziałem jej bardzo długo, to chyba oczywiste, że się zmieniła. Po kilku godzinach wylądowaliśmy w Nowym Jorku. Hotel, w którym się zatrzymujemy jest całkiem niezły, chociaż bywałem w lepszych.
-Ok, więc ja lecę znaleźć mojego przyrodniego brata. A ty.. rób co chcesz. -powiedziała obojętnie, po czym wyszła, zanim zdążyłem się odezwać.
Nie mam pojęcia co mogę zrobić. Przyszło mi na myśl śledzenie Emily, ale to nie jest zbyt dobry pomysł. Może rozejrzę się po mieście, albo pójdę do szkoły, gdzie chodziła Kaya, żeby się czegoś dowiedzieć. Tak, to był dobry pomysł.
Wsiadłem do auta i po kilkunastu minutach byłem pod szkołą. Po wnętrzu szkoły można było poznać, że jest bardzo nowoczesna i z wysokim poziomem.
-Proszę. -usłyszałem kilka sekund po tym, jak zapukałem do drzwi od gabinetu dyrektora.
-Dzień dobry. -wszedłem do środka.
-Dzień dobry. -odpowiedział mi dyrektor. Był to wysoki, szczupły mężczyzna o jasnych włosach i ciemnych oczach. Na biurku była wizytówka z jego nazwiskiem. John Swan.
-Nazywam się Justin Bieber. Kilka miesięcy temu zaadoptowałem byłą uczennicę waszej szkoły, Kayę Stone.
-Ah.. Kaya.. Proszę usiąść. -pokazał ręką na fotel, po drugiej stronie biurka.
-Chciałbym dowiedzieć się czegoś więcej o jej śmierci. -powiedziałem siadając na fotelu.
-Cóż, jej ciało zostało znalezione w opuszczonym budynku. Nie był to żaden wypadek, ani samobójstwo. To było morderstwo.
Przełknąłem ślinę i kiwnąłem głową, dając dyrektorowi znak, że ma dokończyć.
-Morderca poderżnął jej gardło nożem kuchennym. Policja do tej pory nie może go znaleźć.
-Jak to nie może? Nie mógł uciec daleko.
-Na pewno. Albo po prostu umie zatrzeć ślady. Po sekcji zwłok stwierdzono, że to było amatorskie zabójstwo. Morderca pewnie robił to pierwszy raz, ale za to umie zatrzeć za sobą ślady.
-Rozumiem.
-Nigdzie nie było żadnych odcisków, żadnego DNA, niczego. Wyglądałoby jakby Kaya sama poderżnęła sobie gardło, ale to niemożliwe.
-Zawiadomili państwo o tym jej rodzinę?
-Tak. Dzisiaj rano dzwoniliśmy do jej cioci.
-Nie uważa pan, że powinniście to zrobić wcześniej? Jej siostra dowiedziała się o tym z telewizji.
-Mamy za dużo na głowie z tą sprawą. Nie mamy na nic czasu.
-Rozumiem. Dziękuję za rozmowę. -wstałem podałem rękę dyrektorowi. -Do widzenia.
-Do widzenia.
Kto mógłby zamordować Kayę? W głowie cały czas mam słowa Emily, gdzie mówiła, że Kayi coś się stanie. Teraz chciała tu przylecieć do swojego przyrodniego brata. Muszę to wszystko poukładać w jedną kupę, bo nic tu nie ma sensu.
*oczami Nialla*
-Otwieraj to kurwa! -usłyszałem setny raz, gdy w końcu zdecydowałem się otworzyć drzwi. -Co ty sobie myślisz!? -krzyknęła Emily wchodząc do mojego mieszkania i zatrzaskując za sobą drzwi.
-Też się cieszę, że Cię widzę. -odparłem siadając na kanapie.
-Niall! To jest poważne! Policja Cię szuka i zobaczysz, że na pewno Cię znajdą! Nie masz jak uciec. Czy ty w ogóle myślisz? Nie możesz tak żyć!
-Chciałaś żebym zabiła Kayę!
-Nie! Chciałam żebyś zrobił jej krzywdę. Nie mówiłam wprost o zabijaniu.
-To musisz wyrażać się jaśniej.
-To musisz trzeźwiej myśleć. Nie poznaję Cię. I co, chcesz teraz zabijać?!
-Może. Wczoraj też ktoś zginął.
-Co?! Niall..czy.. to..
-Tak, to ja ją zabiłem.
-NIALL!! To już dwie osoby! Masz jeszcze bardziej przejebane! Chyba, że masz więcej tych ofiar.
-Nie. Na razie tylko dwie.
-Tylko?! To jest o dwie za dużo, Niall. Nie masz ucieczki.
-A może ja nie chcę uciekać? Nigdy nie lubiłem mojego życia. Niech mnie gliny złapią, posadzą na krześle elektrycznym i jeszcze im za to serdecznie podziękuję!
-O czym ty..
-Nie wtrącaj się! Bo możesz być trzecią ofiarą!
Szybko pożałowałem tego co powiedziałem. To emocje. Jej twarz ze wściekłej zmieniła się w wystraszoną.
-Emily, przepraszam.. Wiesz, że bym Cię nie skrzywdził.
-Teraz to już nic nie wiem. -pokręciła głową, a w jej oczach pojawiły się łzy. -Nie poznaję Cię. Żegnaj BRACIE. -cofnęła się do drzwi i wyszła, trzaskając nimi. Kurwa.
*oczami Emily*
Zaczynam się bać o własne życie. Niall twierdzi, że by mnie nie skrzywdził. Ale dostał jakiegoś przypływu emocji, że mógłby to zrobić.
-Nie przejmuj się. -usłyszałam głos za sobą. Gdy się odwróciłam, dostrzegłam Jasmine. -I tak masz lepiej niż ja. Masz brata. Ja mam siostrę, ale ona tkwi w Polsce bez możliwości przybycia tutaj. A tak, to nie mam nikogo.
-Więc jesteśmy w identycznych sytuacjach.
-Mhm. Ale ty widujesz się z bratem.
-Przecież zawsze możesz wrócić do siostry.
-Nie mogę. Ona w tamtym domu w Polsce jest bezpieczna. Nic jej tam nie zagraża. A moje miejsce jest przy Justinie. Pilnuję go na każdym kroku.
-Chyba przesadzasz.
-Wcale nie. Masz pojęcie, ilu wampirów się na niego czai? Niall zabił dwie osoby, ja zabiłam setki. I dalej to robię, by chronić Justina.
-Ale ty to robisz, bo masz cel! A on to robi bo mu się spodobało!
-Racja... Ale nie masz co się obwiniać. Po prostu trzymajmy się planu.
-Justin na pewno podejrzewa, że brałam udział w śmierci Kayi.
-Słyszałam tą rozmowę.
-Śledzisz nas 24/7?
-Można tak powiedzieć. I mam plan.
-Mów.
-Któregoś dnia dopilnujemy, żeby Justin zobaczył nas razem. Jak będzie pytał o co chodzi, powiemy że znamy się od bardzo dawna i że wiesz o tym kim jestem. A jak zacznie Cię wypytywać o morderstwo, to ja już się zajmę tym, żeby uwierzył, że nie masz z tym nic wspólnego.
-I jak ty chcesz to zrobić?
-To już zostaw mi. Ty trzymaj się swojej części planu.
-Spoko.
Jasmine chciała coś powiedzieć, ale nie zdążyła bo zagłuszył ją głośny trzask. To był dźwięk pistoletu. Poczułam jak serce skacze mi do gardła, gdy zobaczyłam, że z miejsca skąd dochodził strzał, wybiegł Niall.
***
Jeeeeeest w końcu!
Jest trochę bez sensu, ale pracuję nad tym, żeby (w końcu) zrobiło się ciekawie,
ksajdlsakjdaldjad już jutro koncert! Jedziecie?
Ja tak i bardzo się cieszę!
Chcę spotkać tam jak najwięcej was!
xox, Pauline.
o mój boże...
OdpowiedzUsuńEy niech się Justin o wszystkim dowie..no bez jaj..
Boję się..;c!
Chce kolejny!
I tak ja też bd na koncercie;D
@alexxys96
ojaojaojaojaojaojaojaoajaja*_*_*_*_*_*
OdpowiedzUsuńsuper jest *_*_*
@magda_nivanne
O co chodzi?!?!?! Wow czekam na nn!!!
OdpowiedzUsuńfajne
OdpowiedzUsuńHej.! Zostałaś nominowana do 'The Versatile Blogger' ---- >
OdpowiedzUsuńhttp://my-heart-belongs-to-your-heart.blogspot.com/2013/03/the-versatile-blogger.html